W ostatnich tygodniach coraz częściej pojawiają się doniesienia o eksplozjach na terytorium Rosji. Chodzi m.in. o Biełgorod i inne ościenne miejscowości - niedaleko granicy z Ukrainą. W środę niedaleko miasta we wsi Stara Nelidowka słychać było serię silnych eksplozji. Jak się okazało - w płomieniach stanął regionalny skład amunicji. Choć nie jest jasne, co wywołuje ostatnie przypadki eksplozji, Rosja rzuca oskarżenia w kierunku Ukrainy. Ukrainie zarzucono m.in. że zaatakowała helikopterami skład paliwa w Biełgorodzie. Strona ukraińska nie potwierdziła doniesień, jednak mieszkańcy Biełgorodu zdają się wierzyć takiemu obrotowi spraw - podaje ukraińska telewizja TSN. Panika w Biełgorodzie. Rosjanie szukają schronienia, boją się ataku Z relacji stacji wynika, że w lokalnych kanałach na Telegramie pojawiły się liczne ostrzeżenia przed "dalszymi atakami ze strony Ukrainy". Ludzie ostrzegają się wzajemnie, że Ukraińcy planują potężne uderzenie. Jedno z takich "spodziewanych" uderzeń miało nastąpić już nad ranem 30 kwietnia, co nie znalazło żadnego potwierdzenia w rzeczywistości. Na mieszkańców miasta padł jednak strach i jak czytamy, w mieście na wszelki wypadek zaczęto przygotowywać schrony przeciwlotnicze i piwnice, w których można się schronić w chwili ataku. Wojna w Ukrainie 24 lutego Rosja najechała na niepodległe terytorium Ukrainy. Od tego czasu w kraju trwają zacięte walki z agresorem, a infrastruktura cywilna jest cyklicznie ostrzeliwana. Choć skutki wywołanej przez Putina wojny są tragiczne, w najnowszym sondażu przeprowadzonym przez ośrodek Lewada widać spore poparcie dla działań prezydenta Rosji. 74 proc. Rosjan popiera "specjalną operację wojskową", jak wojnę w Ukrainie nazywa prokremlowska propaganda.