"The Telegraph" podaje, że 39-letni Alexander John-Robert Drueke i 27-letni Andy Tai Ngoc Huynh to pierwsi amerykańscy żołnierze, których uznaje się za schwytanych przez Rosjan. Nie jest to jednak oficjalnie potwierdzona informacja. Losy żołnierzy nie są dokładnie znane. Ostatni raz mężczyźni byli widziani podczas ciężkich walk w rejonie Charkowa na północnym wschodzie Ukrainy. Szef jednostki, do której należeli Amerykanie wskazał, że 9 czerwca miała miejsce bitwa, w której siły rosyjskie zwyciężyły. Do starcia doszło w miejscowości Izbycke w obwodzie charkowskim i jak wynika z relacji żołnierzy, na miejscu "rozpętało się piekło". Nieoficjalnie: Dwaj Amerykanie w rosyjskiej niewoli Wówczas ślad po Amerykanach zaginął. Potwierdza to także fakt, że 8 czerwca żołnierze ostatni raz kontaktowali się ze swoimi bliskimi. Wskazywali wówczas, że szykują się do misji, dlatego przez kilka najbliższych dni będą poza zasięgiem. Mężczyzn nie znaleziono na polu walki, ani w jego okolicach, co sugeruje, że mogli trafić do rosyjskiej niewoli. Matka jednego z mężczyzn mówi w rozmowie z CNN, że wszystko wskazuje na to, że właśnie taki los spotkał jej syna. Rzecznik Departamentu Stanu USA powiedział, że amerykańskie służby "wiedzą o niepotwierdzonych doniesieniach o dwóch obywatelach USA schwytanych w Ukrainie". Więcej informacji jednak nie przekazano. Informacja o schwytaniu amerykańskich żołnierzy zaczęła natomiast krążyć na rosyjskim Telegramie. Obaj zaginieni pochodzili z Alabamy. Do wojny w Ukrainie zgłosili się w ramach ochotniczego zaciągu.