W wywiadzie dla radia RAI Salvini zastrzegł, że nie ma pewności, czy pojedzie do Moskwy. - Pracujemy nad tym, ale jeszcze nic nie jest ustalone - deklarował. Współrządzący Włochami polityk wspomniał, że to nie będzie podróż dla przyjemności. - Pojadę, jeśli mi się to przyda. Nie pojadę w imieniu rządu. Dołożę moją cegiełkę, aby zbudować pokój - mówił przywódca Ligi Północnej. CZYTAJ WIĘCEJ: "Bild" oskarża kanclerza Olafa Scholza o wstrzymywanie pomocy dla Ukrainy "Moim obowiązkiem jest to, by zrobić wszystko, by spróbować wnieść wkład na rzecz osiągnięcia sprawiedliwego pokoju używając najsilniejszej broni: dyplomacji" - wyjaśnił Salvini na łamach "La Stampy". Włoski polityk wyjaśnił, że chciałby pojechać także do Kijowa. Wyznał, że byłby szczęśliwy, "gdyby prezydent Putin zgodził się spotkać z papieżem Franciszkiem". "Dołożę wszelkich możliwych starań, by do tego doszło"- zapewnił. Jednocześnie Salvini zapowiedział, że przed ewentualną podróżą przeprowadzi wszystkie niezbędne rozmowy, przede wszystkim z premierem Włoch Mario Draghim. Krytyka z szeregów koalicyjnego rządu Ogłoszenie planów podróży do Moskwy wywołało ostrą krytykę, zwłaszcza w szeregach koalicyjnej centrolewicowej Partii Demokratycznej (PD). - Salvini zapowiedział, że pojedzie do Moskwy. To mnie nie dziwi - powiedział Enrico Letta lider PD. - Pojedzie tam, gdzie naturalnie bije jego serce, od początku, od zawsze - dodał odnosząc się do prorosyjskich sympatii polityka. Minister obrony Lorenzo Guerini poproszony o komentarz oświadczył, że nie komentuje hipotez o podróżach raczej niemożliwych.