"Śmierć dwóch polskich obywateli uświadomiła nam, jak blisko jest wojna. Putin terroryzuje Ukrainę już od wielu miesięcy. Rosyjskie ataki rakietowe wymierzone są nie w cele wojskowe, ale w obiekty cywilne. Bomby spadają niedaleko granic Polski" - napisał premier Mateusz Morawiecki w artykule opublikowanym w "Super Expressie". Szef rządu zaznaczył, że Polska nie została bezpośrednio zaatakowana, co wynika z analiz polskich i ekspertyz sojuszników, i że dane wywiadowcze pokazują, że w Przewodowie doszło do nieszczęśliwego wypadku. "Aby uniknąć wojny, musimy wspierać Ukrainę" Według Morawieckiego, zawiodła technologia i w efekcie rakiety z systemu obrony Ukrainy spadły na nasze terytorium, choć - jak napisał premier - szczegółowe powody będą jeszcze wyjaśniane. "Ale powód podstawowy jest znany - gdyby nie wojna, gdyby nie zmasowany ostrzał Ukrainy, nigdy by do tego nie doszło. Jedynym odpowiedzialnym za tę tragedię jest Rosja" - stwierdził premier. CZYTAJ WIĘCEJ: Morawiecki o konfiskacie majątków oligarchów: Oni muszą poczuć ból tej wojny Morawiecki dodał, że Polska jest bezpieczna i nie chce wojny z Rosją. "Jest jeden sposób, by jej uniknąć, wspierać zwycięstwo Ukrainy. Putin pokazał, że jest bezwzględnym politykiem, który nie cofnie się przed niczym. Jeśli padnie Kijów, Rosja skieruje swoją agresję na Polskę" - napisał Mateusz Morawiecki. Czytaj też: Budowa domu na nowych zasadach w 2023 roku. Szykują się duże zmiany w prawie