Nagranie ze spotkania załogi "Moskwy" z dowództwem Floty Czarnomorskiej zostało opublikowane w sobotę 16 kwietnia. Nie wiadomo jednak, kiedy je zarejestrowano. Marynarze "Moskwy" na spotkaniu z dowództwem. Uwagę zwraca liczba żołnierzy Krążownik rakietowy "Moskwa" zatonął w czwartek 14 kwietnia w drodze do Sewastopola. Informację o tym podało Ministerstwo Obrony Rosji w komunikacie, który ukazał się późnym wieczorem. Wcześniej rosyjska marynarka wojenna informowała, że na statku doszło do "wybuchu składu amunicji". Statek miał jednak przetrwać eksplozję, a jego załoga miała zostać w całości ewakuowana. Dopiero później do zatonięcia holowanej jednostki miał doprowadzić sztorm na Morzu Czarnym. Oznacza to, że zatonięcie "Moskwy" powinno przeżyć 510 osób. I tu internauci zwracają uwagę na zastanawiający szczegół. W czasie spotkania marynarzy "Moskwy" z dowództwem widać, że żołnierze stoją w dwóch szeregach po około 50 osób. Oznacza to, że na spotkaniu pojawiła się zaledwie jedna piąta załogi krążownika. Dlatego coraz częściej pada pytanie - co stało się z pozostałą częścią rosyjskich marynarzy? Tu Rosja milczy. Krążownik "Moskwa" na dnie. Ukraińcy: Przeżyło 54 marynarzy Liczba żołnierzy obecnych na spotkaniu w Sewastopolu może potwierdzać wersję wydarzeń, którą przedstawia strona ukraińska. Ta mówi o zaatakowaniu "Moskwy" rakietami Neptun. O takim scenariuszu mówi także pentagon. Według wersji Sił Zbrojnych Ukrainy "Moskwa" miała przetrwać atak i z poważnymi uszkodzeniami być holowana w stronę placówki Rosjan nad Morzem Czarnym. Zniszczenia okazały się jednak tak duże, że "duma Floty Czarnomorskiej" poszła na dno, a wraz z nią większa część załogi krążownika. Według ustaleń ukraińskich mediów atak i zatonięcie "Moskwy" miało przeżyć zaledwie 54 marynarzy. Oficjalnie wiadomo też, że w wyniku biegu zdarzeń zginął dowódca okrętu - Anton Kurpin, który miał wydać rozkaz ostrzelania Wyspy Węży na początku wojny.