Manifestacja poparcia dla Ukrainy rozpoczęła się po godz. 15:00 na warszawskim placu Defilad przy Pałacu Kultury i Nauki. Następnie przeszła ulicą Marszałkowską, Alejami Jerozolimskimi, Nowym Światem, Alejami Ujazdowskimi na ulicę Belwederską, przy której mieści się ambasada Federacji Rosyjskiej. Na czele pochodu szły osoby przebrane za rosyjskich żołnierzy z doprawionymi sztucznymi głowami świń, z których spływała czerwona farba symbolizująca krew. Postaci te były skute, a prowadził je ukraiński żołnierz. Organizatorzy przemarszu sprowadzili też m.in. atrapę czołgu oraz traktor, wiezione przez ciężarowe platformy. Nawiązywały one do wydarzeń z początku wojny, gdy mieszkańcy zaatakowanego państwa zwozili ciągnikami z dróg i pól pancerne pojazdy najeźdźców. W sumie manifestacja zgromadziła kilka tysięcy osób. Przed siedzibą ambasady Rosji uczestnicy wznosili ukraińskie i polskie flagi oraz transparenty m.in. z wizerunkiem Władimira Putina za więziennymi kratami czy porównujące go z Hitlerem lub Stalinem. Antyrosyjskie hasła na manifestacji w Warszawie. Odśpiewano też hymn Ukrainy Na innych banerach znalazły się portrety Wołodymyra Zełenskiego czy hasła takie jak "Bądźcie odważni jak Ukraina". Zgromadzeni skandowali też "To jest nasza wspólna wojna" oraz deklarowali wsparcie dla obrońców mariupolskiego Azowstalu. Pojawiły się też apele do państw zachodnich, by powstrzymały Kreml przed prowadzeniem dalszej wojny. Inne hasła, jakie pojawiły się podczas przemarszu, to: "Chwała Ukrainie!", "Sława nacji!", "Chersoń to Ukraina!", "Save Mariupol". Było słychać też slogany antyrosyjskie: "Kacapom śmierć", "Putin ch..", "Rosyjski okręcie podwodny pie... się!" i "Zbrodniarze!". Protestujący odśpiewali również hymn Ukrainy, a później popularną w tym kraju pieśń "Czerwona kalina". Wydarzenie wspólnie zorganizowali Ogólnopolski Strajk Kobiet, Komitet Obrony Demokracji i Euromaidan Warszawa. Przemawiający, wśród których znaleźli się Marta Lempart oraz poseł PO Michał Szczerba, wzywali m.in., by dostarczać broń do napadniętego państwa. Z kolei Ukraińcy dziękowali za okazaną im pomoc. Protest w Warszawie. Policja: Nie było żadnych incydentów - Celem demonstracji było przede wszystkim pokazanie tym Ukraińcom, którzy dzisiaj siedzą w schronach pod bombami, że oni nie są sami, że świat o nich nie zapomniał. My cały czas o nich pamiętamy i cały czas o nich walczymy - wyjaśniła ukraińska aktywistka z Euromaidanu Warszawa Natalia Panchenko. Wydarzenie zabezpieczała stołeczna policja. Jak powiedziała sierż. sztab. Gabriela Putyra, "podczas marszu nie doszło do żadnych incydentów, było spokojnie".