Planowane na środę spotkanie w Budapeszcie na Węgrzech miało być naradą szefów resortów obrony państw V4 (Grupa Wyszehradzka), czyli Polski, Węgier, Czech i Słowacji. Już w piątek szefowa czeskiego ministerstwa obrony zadeklarowała jednak, że na naradzie nie zamierza się pojawić. Jana Czernochova powiadomiła, że nie pojedzie na spotkanie szefów resortów obrony państw Grupy Wyszehradzkiej, gdyż nie chce brać udziału w kampanii wyborczej na Węgrzech i skrytykowała podejście tego kraju do wojny w Ukrainie. "Zawsze popierałam V4 i jest mi bardzo przykro, że dla węgierskich polityków tania rosyjska ropa jest teraz ważniejsza od ukraińskiej krwi" - napisała Czernochova na Twitterze. Mariusz Błaszczak też nie pojedzie do Budapesztu Jak podaje Polskie Radio 24, powołując się na ustalenia Informacyjnej Agencji Radiowej, podobną decyzję podjął również przedstawiciel polskiej delegacji - szef MON Mariusz Błaszczak. - Nie znam planów ministra, ale to, co dzieje się dziś wokół Grupy Wyszehradzkiej nie napawa optymizmem na najbliższe miesiące - powiedział w rozmowie z agencją wiceszef resortu obrony Wojciech Skurkiewicz. Szef klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski, pytany w poniedziałek w Polsat News o te doniesienia, odparł: "Dziś pan minister(Mariusz Błaszczak potwierdził na Radzie Bezpieczeństwa Narodowego, że nie będzie na tym spotkaniu". - I bardzo dobrze, że na nim nie będzie. Węgrzy muszą zostać ukarani za swoją postawę, która jest prorosyjska - dodał polityk Lewicy. - Kiedy ludzie giną w Ukrainie, gdy Mariupol jest bardzo bombardowany, kiedy inne miasta bombami kasetowymi są obrzucane, pan premier Węgier Viktor Orban mówi, że tego nie widzi, to jest po prostu ohyda europejskiej polityki i powinien z niej przez to być wykluczony - ocenił Gawkowski. Orban: Ukraińcy nie mogą wymagać, żeby się dla nich rujnować Węgry od początku inwazji Rosji na Ukrainę zachowują bardzo zdystansowane stanowisko względem wojny. - NATO ma takie samo podejście jak Węgry: nie angażuje się militarnie w konflikt na Ukrainie. Nie wysyła wojska i broni - mówił w niedzielę premier Węgier Viktor Orban. Premier Węgier zaznaczył także, że jeśli państwa członkowskie wyłamują się z tego schematu i pomagają w ten sposób Ukrainie, "czynią to na własne ryzyko". - Jeśli nie będzie ropy i gazu z Rosji, węgierska gospodarka zatrzyma się: fabryki zostaną zamknięte, pojawi się masowe bezrobocie. To, o co proszą Ukraińcy, to całkowite zatrzymanie węgierskiej gospodarki i obniżenie poziomu jej produktywności do stanu, jaki był 8-10 lat temu - mówił Orban. Podkreślił, że Węgry zrobią wszystko co w ich mocy, żeby pomóc Ukrainie, ale Ukraińcy "nie mogą wymagać, żeby się dla nich rujnować".