Na razie nie ma informacji o liczbie ofiar, ale władze podały, że budynek szkoły został zniszczony i pod gruzami na pewno są ludzie. Wewnątrz znajdowały się kobiety, dzieci i osoby starsze. Według Światowego Programu Żywnościowego (WFP) w Mariupolu i innych oblężonych przez Rosjan miastach ukraińskich kończą się zapasy żywności, a konwoje z potrzebnymi produktami nie są w stanie do nich dotrzeć. W Mariupolu siły rosyjskie zbombardowały m.in. szpital położniczy, a świat obiegły dramatyczne obraz z ewakuacji ciężarnych kobiet. Nie wszystkie przeżyły. W środę wieczorem zbombardowano budynek teatru dramatycznego. W piątek 18 marca władze informowały, że około 130 osób wydostało się na powierzchnię, ale ponad 1000 wciąż jest w piwnicy, która wytrzymała bombardowanie. Mieszkanka Mariupola: Wojska rosyjskie zmiatają miasto z powierzchni ziemi O tym, co dzieje się w Mariupolu opowiedziała w piątek dziennikarzom BBC 28-letnia Julia Jaszenko, której udało się wyjechać z oblężonego miasta do Lwowa. - Wojska rosyjskie zmiatają miasto z powierzchni ziemi, wszędzie są ciała i nikt ich nie zabiera. Tylko los sprawił, że żyjemy, mogliśmy zginąć w każdej chwili - powiedziała kobieta. Ona i jej rodzice są wśród kilkuset pierwszych uchodźców z Mariupolu, którzy przybyli w piątek rano do Lwowa.