Jak stwierdził Dmytro Hirin, "nikt nie wiedział, dokąd rosyjscy żołnierze zabierają ciała" z Mariupola, "a teraz już to wiemy". Dodał, że jego rodzice przez kilka tygodni mieszkali w tym oblężonym mieście, ale ostatecznie udało im się z niego wydostać. - Gdy zobaczyli zdjęcia dokumentujące masowe mordy cywilów w Buczy pod Kijowem, ocenili, że w Mariupolu doszło do znacznie większego rozlewu krwi - stwierdził. Dostęp dziennikarzy do Mariupola jest bardzo utrudniony, a liczba ofiar nie jest znana. Z relacji cywilów i lokalnych władz wynika, że zginęły tysiące ludzi - informuje Sky News. Mariupol: Rosjanie wywożą ciała spod gruzów teatru dramatycznego Z kolei doradca mera Mariupola Petro Andriuszczenko poinformował w sobotę, że Rosjanie wywożą z miasta ciała wydobyte spod gruzów zbombardowanego teatru dramatycznego. Zwłoki mają pakować w plastikowe worki, a następnie przewozić je traktorami i ciężarówkami do specjalnie przygotowanego obiektu w rejonie Trasy Nikolskiej. - Stamtąd, gdy obiekt się zapełni, wywożą je do wsi Manhusz, gdzie zrzucają je do 300-metrowego okopu - przekazał Andriuszczenko. Wcześniej w tym tygodniu władze lokalne poinformowały o zbiorowym grobie w Manhuszu. Mer Mariupola Wadym Bojczenko ocenił, że mogą tam spoczywać zwłoki od trzech do dziewięciu tysięcy osób. Media opublikowały zdjęcia satelitarne firmy Maxar Technologies, na których widać około 300-metrowy rów. Teatr w Mariupolu znalazł się pod ostrzałem 16 marca. Szacuje się, że w ataku zginęło około 300 osób.