"W nocy podczas kolejnego ostrzału z wybrzeża (...) Mariupola, nieprzyjaciel zaatakował cywilny statek pływający pod banderą Dominikany, który znajdował się przy jednym z nabrzeży" - napisała straż graniczna. Ostrzał spowodował pożar w maszynowni, który rozprzestrzenia się na cały statek. Jeden z członków załogi został ranny. Kapitan statku wysłał sygnał SOS. Morski oddział ukraińskiej straży granicznej udzielił pomocy rannym, a załoga została ewakuowana w bezpieczne miejsce - informują władze. Statek tonie i dalej trwa na nim pożar. Nie jest możliwe prowadzenie akcji ratowniczej ze względu na ciągły ostrzał. Mariupol podzielony na pół Mariupol jest w połowie kontrolowany przez Rosjan, a w połowie - przez ukraińskich obrońców - powiedział w wywiadzie dla portalu informacyjnego RBK mer miasta Wadym Bojczenko. Według mera 50 proc. miasta znajduje się pod kontrolą wojsk rosyjskich i bojowników "Donieckiej Republiki Ludowej", a reszta - ukraińskich obrońców. - Ale trzeba rozumieć, że żołnierzy, którzy atakują nasze miasto jest bardzo dużo. Mają przewagę liczebną nad tymi, którzy dziś bronią ukraińskiego Mariupola. Na jednego naszego żołnierza przypada 10-15 agresorów - powiedział Bojczenko. Zwrócił również uwagę na prowadzony systematycznie ostrzał miasta. - Metr za metrem, zarówno z morza, jak i z powietrza, niszczą całą infrastrukturę miasta (...). Naszym chłopakom jest bardzo trudno się trzymać, ale się trzymają - podsumował. Cudem uciekł z Mariupola. Teraz ostrzega świat i pokazuje zdjęcia ginącego miasta