"Port w południowo-zachodniej części miasta i zakłady metalurgiczne Azowstal na wschodzie są obecnie dwoma najważniejszymi przyczółkami sił ukraińskich w oblężonym przez wojska rosyjskie Mariupolu" - ocenił w poniedziałek amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW). Atak na Mariupol. Wojsko: Rosja atakuje Azowstal W najnowszym komunikacie Sztabu Generalnego ukraińskiej armii napisano również, że siły rosyjskie w dalszym ciągu atakują infrastrukturę cywilną w obwodzie charkowskim na północnym wschodzie Ukrainy oraz w obwodzie zaporoskim na południu kraju. "W ciągu ostatnich 24 godzin obrońcy Ukrainy odparli sześć rosyjskich ataków, zniszczyli dwa pojazdy i trzy systemy artyleryjskie nieprzyjaciela w obwodach ługańskim i donieckim na wschodzie kraju; siły powietrzne zestrzeliły natomiast rosyjski samolot szturmowy Su-25" - dodano w komunikacie. Wojna w Ukrainie. Mariupol walczy z Rosjanami Na złą sytuację w Mariupolu w ostatnich dniach wskazywał zastępca dowódcy pułku "Azow", który od początku wojny w Ukrainie broni miasta przed Rosjanami. "Czy zastanawialiście się nad tym, jak to jest tutaj być, walczyć w takich warunkach, co czują obrońcy Mariupola? Jest tak, że jak wysyłają ci SMS-a z pytaniem 'jak się masz, przyjacielu?', to ty pięć minut wcześniej włożyłeś swojego towarzysza broni, którego znałeś przez siedem lat, do czarnej torby. A wczorajszy dowódca plutonu, który ma 22 lata, dziś dowodzi batalionem, dowodzi lepiej niż pułkownik, który całe życie otrzymywał od państwa pensję" - oznajmił Pałamar w nagraniu zamieszczonym na Twitterze. "Jest tak, że 'Azow' atakuję kompanię elitarnego specnazu. Kiedy nasze dziewczyny gotują zupę z tego, co mają, to nie przechodzi ona przez usta, bo kilka przecznic dalej dziecko umiera z głodu, a ty nie możesz mu pomóc. To politycy, którzy mówią, że 'wspieramy ich, jesteśmy w stałym kontakcie', ale od ponad dwóch tygodni nikt nie odbiera telefonu i nikt się z nikim nie komunikuje" - ujawnił zastępca dowódcy pułku "Azow".