Prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka spotkał się w czwartek z przedstawicielami chińskich mediów. Podczas rozmowy podobnie jak poprzednim razem wspomniał o Polsce. Jednak jego wypowiedź nieco różniła się od tej z zeszłego tygodnia. - Jak dotąd, jak pokazały ostatnie dni, ani z terytorium Polski, ani z terytorium Litwy, nie mówiąc już o Ukrainie, nie zauważamy koncentracji wojsk w celu wciągnięcia nas do wojny - powiedział Łukaszenka, cytowany przez rządową agencję BiełTA i dodał, że "oceniają to pozytywnie". Łukaszenka: Zgadzam się z Putinem, że pierwotne przyczyny wojny nie leżą po stronie Rosji Białoruski prezydent wspomniał również o Rosji i Władimirze Putinie. Chociaż w czwartkowej wypowiedzi jego stosunek do Polski wybrzmiał łagodniej, tak zdanie na temat wojny w Ukrainie pozostaje niezmienne. Przyznał, że "konflikt rosyjsko-ukraiński trwa już rok". - Tak, rozmawiamy o przyczynach tego konfliktu, ale łatwiej jest widzieć wielkie rzeczy z daleka. Aby ocenić przyczyny tego konfliktu, musi upłynąć trochę czasu. To czysto chiński styl - nigdy nie należy się spieszyć - mówił Łukaszenka. - Nadejdzie czas i postawimy kropkę nad każdym i. Ale absolutnie zgadzam się z prezydentem Putinem, który mówi, że pierwotne przyczyny (wojny w Ukrainie - przyp. red.) nie leżą w Rosji. Zastraszanie osób rosyjskojęzycznych - to stało się przed 2014 rokiem. A wszystko to zostało przyspieszone przez kraje zachodnie - kontynuował. Jak podaje BiełTA, Łukaszenka dodał także, że jego zdaniem USA czy Chiny nie zezwoliłyby na "zastraszanie swoich rodaków". Zaznaczył, że wielu ludzi w Rosji nie rozumie działań rządzących. - Zawsze powtarzam Rosjanom: nie spieszcie się, przyjdzie czas i sami ocenicie, kto ma rację, a kto nie - zaznaczył prezydent Białorusi. Podobnie jak Władimir Putin, Alaksandr Łukaszenka nie nazywa sytuacji w Ukrainie wojną, ale "specjalną operacją wojskową". Stwierdził, że niektórzy Rosjanie uważają, że pospieszono się z "operacją wojskową". - Ale ja mówię, że to było nieuniknione. Konflikt na Ukrainie był nieunikniony. Gdyby Rosja nie uprzedziła działań Ukrainy i całego Zachodu z terytorium Ukrainy, konsekwencje byłyby bardziej dotkliwe - oznajmił podczas czwartkowej rozmowy z chińskimi mediami. W zeszłym tygodniu, również podczas rozmowy z przedstawicielami chińskich mediów, o eskalację wojny w Ukrainie Alaksandr Łukaszenka oskarżył Zachód, który wraz z Ukrainą "nie chce rozpocząć negocjacji". Powtórzył również kremlowską propagandę, która głosi, że Polska miałaby zagarnąć Ukrainę. - Chcecie rozczłonkować Ukrainę rękami Polski - odpowiedział na pytanie jednego z dziennikarzy. Dodał również, że jest gotów walczyć razem z Rosjanami z terytorium swojego kraju tylko w jednym przypadku: "jeśli przynajmniej jeden żołnierz przekroczy granicę, by zabijać mój naród" - mówił. Stwierdził także, że w przypadku agresji na Białoruś, "odpowiedź będzie natychmiastowa".