Białoruski dyktator pojawił się w Moskwie na zaproszenie prezydenta Władimira Putina. W trakcie wizyty zorganizowany został krótki briefing prasowy dla dziennikarzy. Alaksandr Łukaszenka został zapytany przez pracowników rosyjskich mediów o ewentualne dołączenie białoruskich wojsk do specjalnej wojskowej operacji (propagandowe określenie wojny w Ukrainie - red.). - Myślicie, że to protest? To niełatwe. Około tysiąca pięciuset kilometrów granicy między nami (Białorusią i Ukrainą - red.). A na kierunku polskim kolejne tysiąc pięćset. To trzy tysiące kilometrów dla nas. Musielibyśmy zamknąć z wami ten front, jeśli pójdziemy na wojnę - stwierdził, podkreślając, że trudno jest zablokować działania wrogich jednostek na tak dużym obszarze. Rosja-Białoruś. Alaksandr Łukaszenka o granicy z Ukrainą Miński satrapa zwrócił także uwagę na poważne konsekwencje, które mogłyby czekać jego kraj w przypadku włączenia się do wojny. - To jest najprostsze rozwiązanie: jutro ustawimy Iskandera na pozycji, wystrzelimy tam rakietę, nie mówię o głowicy nuklearnej. Wyślemy wysoce precyzyjną broń, by poleciała do Kijowa. To jest najprostsze rozwiązanie. Ale musimy zrozumieć konsekwencje - podkreślił. - Gdybyśmy dzisiaj przystąpili do wojny z Ukrainą, to by nic nie dało, bo ich granica z Białorusią jest zabarykadowana, więc nie można się do niej zbliżyć. Jest całkowicie zaminowana, zabetonowana. A na tej granicy dodatkowo jest 120 tysięcy ukraińskich żołnierzy - dodał. Zdaniem Łukaszenki ewentualne włączenie się do konfliktu nie przyniesie żadnego pożytku dobrze radzącej sobie rosyjskiej armii. Jednocześnie stworzy krajom Sojuszu Północnoatlantyckiego powód do ekonomicznego ataku. Alaksandr Łukaszenka o starciu z NATO: To kompletne kłamstwo - To wezwania do przyłączenia się Białorusi do wojny w Ukrainie są na korzyść NATO. Chcą i robią wszystko, aby wciągnąć nas w wojnę - mówił samozwańczy prezydent Ukrainy. W trakcie spotkania z dziennikarzami miński satrapa został zapytany o kwestię potencjalnego ataku Rosji na kraje Zachodu. Według Alaksandra Łukaszenki taki temat nigdy nie pojawił się w rozmowach polityków, ani też nigdy nie powstały takie plany. - Oni (Francuzi - red.) próbują nas zastraszyć Putinem, że jak Białoruś wejdzie do wojny i tak dalej... To z bajki, że Putin i ja chcemy jutro zająć Europę. No cóż, na początek Polska i państwa bałtyckie. Czy to prawda? To kompletne kłamstwo. Nigdy nawet nie omawialiśmy tej kwestii - podsumował. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!