Podczas obchodów Dnia Zwycięstwa w Mińsku Alaksandr Łukaszenka został zapytany o "możliwą napaść Polski na Białoruś". Zdaniem białoruskiego prezydenta Polska "już zaraz" może dokonać napaści, uzasadniając ją prowadzeniem ćwiczeń na terenie Polski. - Niech tylko spróbują, niech spróbują. Nie takim już łamaliśmy rogi. Jeśli chcą spróbować, to proszę - odpowiedział Łukaszenka. Jak zapowiedział, Białoruś odpowie, jeżeli dojdzie do napaści. - Bardzo uważnie obserwuję sytuację. Jak zawsze powtarzałem wojskowym: Niczego nie możemy przegapić. Nie możemy powtórzyć 1941 roku - dodał prezydent. To część białoruskiej propagandy Informacje o rzekomych agresywnych zamiarach Polski są częścią operacji propagandowej Mińska - informowały wcześniej polskie władze. "Operacja hybrydowa przeciwko Polsce trwa. Reżim Łukaszenki kontynuuje próby destabilizowania Polski" - pisał w maju Stanisław Żaryn, rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych. Łukaszenka: Wojna nie jest nikomu potrzebna - Zawsze rozumieliśmy, że nasza armia jest machiną przeciw NATO. Nie możemy też zapominać, że za nami jest Rosja, państwo nuklearne. Mamy odpowiednią umowę. Niedawno na ten temat rozmawialiśmy, często spotykamy się z prezydentem Rosji. Co więcej, nie można pokonać państwa, które walczy na swojej ziemi i o swoje terytorium, o swoją rodzinę, o swoje dzieci - mówił dalej Łukaszenka. Prezydent Białorusi jest przekonany, że wszelkie informacje o możliwej napaści pojawiają się, by odwrócić uwagę od Ukrainy. Jak podkreślał, wojna nikomu nie jest potrzebna. Natomiast dziennikarkę, która zapytała o możliwą napaść, poprosił, by się o nic nie martwiła, zajęła się rodzeniem dzieci i ich wychowywaniem. ZOBACZ: Finlandia i Szwecja chcą do NATO. Miedwiediew już pisze o "wojnie nuklearnej"