O wybuchach na Krymie informuje serwis "Liveuamap", odnotowujący wszelkie ataki i eksplozje, jakie mają miejsce w rezultacie trwającej wojny w Ukrainie. Według portalu dotychczas w trakcie sobotniego wieczora zaobserwowano siedem wybuchów, w tym jeden w pobliżu lotniska w jednym z największym miast krymskich - Sewastopolu. Władze okupacyjne informują, że na niebie "działa ochrona przeciwlotnicza" i proszą o "zachowanie spokoju". Według jednego z użytkowników Twittera, relacjonujących wydarzenia na linii frontu wybuchy na Półwyspie mogą być efektem ataków dronów. "Ukraina postanowiła dziś uderzyć za linią frontu" - stwierdził we wpisie w mediach społecznościowych. Krym. Płonęły koszary dla rosyjskich żołnierzy W ciągu dnia informowano także o pożarze na ternie baraków wojskowych we wsi Sowieckie, również znajdujących się na terenie okupowanego Krymu. Na miejscu stacjonowali zmobilizowani jesienią żołnierze rosyjskiej armii. W mediach społecznościowych pojawiły się nagrania, na których widać dym wydobywający się z koszar. Lokalne media poinformowały, że w barakach mogło stacjonować nawet kilkuset zmobilizowanych rosyjskich żołnierzy. Niezależny portal Meduza, powołując się na doniesienia krymskich mediów, przekazał, że w wyniku pożaru zginęły dwie osoby. Nieoficjalnie po pożarze, przesiedlonych zostało około 200 żołnierzy. Według lokalnych mediów przyczyną pożaru było "nieostrożne obchodzenie się z ogniem". Władze okupacyjne Krymu i Kreml nie zareagowały jednak na te informacje w żaden sposób.