"Nie wolno być naiwnym. Dopóki Rosja nie wycofa się (z Ukrainy) i będzie nadal atakować cywilów, nie można uwierzyć, że ma wolę zmienienia czegokolwiek w swoich planach. A one są takie: należy zrobić z Ukrainy państwo wasalne i przetestować reakcję Zachodu na ewentualne ataki na Mołdawię, kraje bałtyckie, czy wręcz Polskę" - mówi w wywiadzie wiceminister. "Rosja rozumie jedynie język siły, musimy pozostać zjednoczeni" - ostrzega Szynkowski vel Sęk. "Nie ma powrotu do "business as usual" w relacjach z Putinem" - dodaje. Konieczne było czekanie na masakrę w Buczy? Odnosząc się do masakry w Buczy wiceminister mówi, że "jej odkrycie poruszyło sumienie całego świata". "Musimy zdać sobie sprawę z tego, że w każdej chwili trzeba się troszczyć o wartości fundamentalne. Tym niemniej musimy sobie zadać pytanie: czy konieczne było czekanie na masakrę w Buczy?" Jak komentuje "Le Figaro", Polacy mają w ocenie Rosji rację i daleko im do "naiwności" Francuzów w tej sprawie. Dziennik ocenia, że Francja musiała wykazać się sporym tupetem i złą wiarą, skoro nie wzięła wcześniej pod uwagę przestępstw, jakie Rosja popełniła w Czeczenii i Syrii, ani tego, że Moskwa łamała porozumienia i szerzyła ideologię bardzo agresywną wobec Zachodu. Polska w awangardzie "W zawziętej walce, jaka toczy się między Zachodem a Rosją o przyszłość Ukrainy, jeden kraj znalazł się w awangardzie: Polska" - pisze "Le Figaro". "Od 24 lutego w Europie zarysowuje się rewolucja geopolityczna, która (Polsce) daje nieoczekiwaną istotną rolę strategiczną, daleką od statusu państwa pariasa, jaki implicite nadała jej Bruksela, krytykując jej zamachy na państwo prawa" - kontynuuje dziennik. Polska jest "na pierwszej linii" frontu, który wspiera Ukrainę, ponieważ przyjęła już ponad 2 mln uchodźców, dostarcza też pomocy humanitarnej i militarnej. Jest też krajem głęboko znającym Rosją i naturę putinowskiej władzy, którą UE musiała tak długo deszyfrować - przypomina "Le Figaro". Trzy kategorie działań "Jeśli chodzi o architekturę Europy, to 24 lutego 2022 roku wszystko się zmieniło" - mówi wiceminister. "Nasze obawy były (wcześniej) interpretowane jako rusofobia, podczas gdy miały one solidne podstawy. W ostatnich latach było wiele momentów, kiedy należało powiedzieć stop. Należało dać w 2008 roku Ukrainie klarowną perspektywę wejścia do NATO, zareagować na agresję (Rosji) na Gruzję, zareagować w sposób bardziej zdecydowany na aneksję Krymu i wojnę w Donbasie" - podkreśla Szynkowski vel Sęk. Kładzie nacisk na to, że nie należało "akceptować rurociągu Nord Stream i trzeba było budować niezależność energetyczną Europy". Wiceminister rekomenduje w wywiadzie trzy "kategorie działań" - dalsze, silne wsparcie dla Ukrainy, wysłanie silnego sygnału do Kijowa, że ma jasne widoki na wejście do UE i zwiększenie sankcji na Rosję - relacjonuje dziennik. Polski premier Mateusz Morawiecki zwrócił uwagę UE na konieczność uderzenia w sektor energetyczny Rosji - przypomina "Le Figaro". "Musimy wyjść z uzależnienia energetycznego od Rosji" - podkreśla wiceminister. Ocenia, że koszt takiego planu, który zwiększy ceny ropy i gazu, będzie krótkoterminowy. "W dłuższej perspektywie tolerowanie agresji rosyjskiej oznacza zrezygnowanie z naszych moralnych zobowiązań" - zauważa. Uprzywilejowana relacja z USA Wzrost znaczenia Polski w dużej mierze jest pochodną tego, jakie miejsce zajmuje w NATO oraz jej uprzywilejowanej relacji z Waszyngtonem. "Niedawna podróż (prezydenta USA) Joe Bidena do Warszawy jest tego nowym sygnałem" - pisze "Le Figaro". Przypomina, że potencjał militarny Niemiec zmalał o 90 proc. od 1989 roku, podczas gdy Polska nie przestawała inwestować w obronność, a po inwazji na Ukrainę zwiększyła nakłady na zbrojenia do 3 proc. PKB. "Polacy bardzo aktywnie wspierają wojskowy potencjał Ukrainy. Pragnę podkreślić tu rolę Francji, które jest jednym z krajów najbardziej zaangażowanych w pomoc dla Ukrainy" - komentuje wiceminister. Pytany o to, jak Warszawa reaguje na groźby Rosji pod adresem Polski, Szynkowski ocenia, że "nie powinny one przerażać Zachodu, tylko go mobilizować". "Ten rodzaj nerwowych deklaracji dowodzi, że Rosja przegrywa na płaszczyźnie militarnej, komunikacyjnej, a także w swych próbach podzielenia mieszkańców Zachodu" - mówi wiceminister. "Odpowiedź UE (na inwazję), zdecydowana i spokojna, a zwłaszcza odpowiedź Francji, która przypomniała, że jest również mocarstwem nuklearnym, ma znaczenie fundamentalne" - konkluduje Szynkowski vel Sęk.