21-letni Artem jest jednym z nielicznych Ukraińców, którym udało się uciec z okupowanego od dziesięciu lat Krymu. Od rozpoczęcia w lutym 2022 r. rosyjskiej inwazji na pełną skalę jego mieszkańcy, wciąż będący obywatelami Ukrainy, są niechętnie wypuszczani poza to terytorium. Moskwa zmusza ich do przyjęcia rosyjskiego obywatelstwa. Po latach uciekł z Krymu. "Przed szaleństwem chroniła mnie polskość" - Dziesięć lat czekałem na wyzwolenie i nie doczekałem się. Uciekłem, bo tam już nie dało się egzystować. Nigdy nie byłem w Ukrainie, nie mam tu rodziny, nie mam nikogo, ale i tak tutaj jest lepiej niż tam - wyznaje Ukrainiec w centrum recepcyjnym dla uchodźców z Rosji w Sumach na północnym wschodzie Ukrainy. Przyjechał tu po kilkudniowej podróży z Krymu. Z Symferopola, gdzie mieszkał, przez most nad Cieśniną Kerczeńską dojechał do Rostowa nad Donem. Stamtąd ruszył na północ, w stronę Biełgorodu przy granicy z Ukrainą. Na jej terytorium przeszedł jedynym korytarzem humanitarnym, który prowadzi z Rosji. Opowiadając o rosyjskich rządach na półwyspie, Artem mówi o "komunistycznym entuzjazmie", który tam panuje. - Cały czas chwalą się, że coś budują. Mówią, że zbudowali lotnisko, ale nikt z niego nie lata, bo są sankcje. To opustoszałe lotnisko w Symferopolu jest hitem, symbolem wszystkiego, co robią Rosjanie - twierdzi. Chłopak nie mógł wytrzymać wszechobecnej na Krymie propagandy i wywyższania przez władze narodu rosyjskiego. - Zaciekła propaganda, że Ukraińcy to Rosjanie, że właściwie wszyscy są Rosjanami, a wszyscy inni powinni być zgładzeni, po prostu starci z powierzchni ziemi - wspomina. - Jedyną rzeczą, która chroniła mnie przed tym szaleństwem, była polskość. Część mojej rodziny ma polskie korzenie, została deportowana na Krym z Grodna na Białorusi. Jeszcze jako dziecko powiedziałem sobie, że będę polskim nacjonalistą. Opierałem się w ten sposób przed rusyfikacją. Znam nawet polski hymn, jak chcesz, to mogę zaśpiewać - proponuje. Przygotowania do ucieczki trwały 10 lat W rozmowie 21-latek wspomina też rosyjską szkołę, którą ukończył zaledwie kilka lat wcześniej. - W placówce także opierałem się im jak mogłem. To był dom wariatów. Na geografii kazano nam pisać o sprzęcie wojskowym, choć było to jeszcze przed 2022 r., przed inwazją na pełną skalę. Pisaliśmy prace domowe o tym, jak dobrze jest w Korei Północnej - wylicza. Jak dodaje, "na ceremonię zakończenia szkoły dzieci ubierane były w mundury wojskowe, maszerowały i wszyscy byli bardzo szczęśliwi". Popijając herbatę w centrum recepcyjnym w Sumach, Artem trzyma kubek w obu dłoniach. Jak inni, którzy przybyli tego dnia z Rosji, jeszcze ma rozbiegany wzrok. Po takiej podróży trudno się szybko uspokoić. Zwłaszcza, gdy powracają wspomnienia z ostatniego etapu ucieczki i tzw. filtracji w wykonaniu rosyjskich żołnierzy. - W Biełgorodzie spędziłem kilka dni. Sprawdziłem, czy w telefonie nie mam żadnych podejrzanych informacji. Dziesięć lat przygotowywałem się do tego, ale i tak znaleźli coś, do czego można się przyczepić. Grałem głupka i mnie wypuścili - mówi. "Mało kto wierzy, że Ukraina wróci" Przed uwolnieniem Rosjanie próbowali jednak zachęcać Artema, by zmienił zdanie i pozostał "w ojczyźnie". - Dobrze, że mam orzeczenie o niezdolności do służby wojskowej ze względów zdrowotnych, bo na pewno by to wykorzystali, żeby mnie tam zatrzymać. Pytali, czy jestem idiotą, że chcę do Ukrainy - wzdycha. Sprawdź, jak przebiega wojna w Ukrainie. Czytaj raport Ukraina - Rosja Młody mężczyzna nie żałuje decyzji o wyjeździe i nie martwi się o rodzinę, którą zostawił na Krymie. - Nie obchodzi mnie to. Moi rodzice, po tym, jak Krym zajęła Rosja, całkowicie się zmienili. Marzą teraz o powrocie do 1937 roku, do represji epoki Stalina. Mówią, że Polacy są źli, bo tyle dla nich zrobiliśmy, a oni są niewdzięczni i dlatego trzeba ich zniszczyć uderzeniem nuklearnym. Moi bliscy stali się rosyjskimi patriotami. Propaganda działa tam świetnie - powtarza. Pytany, czy ludzie na Krymie chcą powrotu ukraińskich władz odpowiada, że ci, którzy na nie czekali już wyjechali. - Ja jestem chyba jednym z ostatnich. Mało kto wierzy, że Ukraina wróci. Wielu czekało, że powróci po 24 lutego 2022 r., ale ona nigdy nie wróciła - mówi Artem. *** Przeczytaj również nasz raport specjalny: Wybory samorządowe 2024. Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!