Wideokonferencja została wcześniej umówiona za pośrednictwem poczty elektronicznej. Na początku rozmowy Giffey została zapytany przez "Kliczkę", ilu ukraińskich uchodźców Berlin już przyjął i jak funkcjonuje wsparcie finansowe - opisuje dziennik "Bild". Nieco później jednak rozmowa przybrała nieoczekiwany obrót: "Kliczko" poprosił Giffey, aby z pomocą policji odesłał wszystkich ukraińskich mężczyzn na Ukrainę. To sprawiło, że ludzie w Berlinie stali się bardzo podejrzliwi. "Przebieg rozmowy i temat wywołały nieufność po stronie berlińskiej. Rozmowa została przerwana przedwcześnie" - poinformowała Kancelaria Senatu. "Nic nie wskazywało na to, że wideokonferencja nie jest prowadzona z prawdziwą osobą. Wygląda na to, że to deep fake" - napisano na Twitterze kancelarii. Witalij Kliczko potwierdza: Nie rozmawiałem z burmistrz Deep fake to "zmanipulowane obrazy, filmy lub nagrania dźwiękowe stworzone przy użyciu sztucznej inteligencji. Można je bardzo łatwo wyprodukować, na przykład za pomocą aplikacji - bardzo znaną i popularną formą deepfakes jest "podmiana twarzy" - wyjaśnia portal telewizji ZDF. Według informacji portalu rbb24 wideorozmowa została zaplanowana kilka tygodni temu. Tematem przewodnim miała być współpraca między Berlinem a stolicą Ukrainy - Kijowem. Zobacz tez: Ukraina kandydatem do UE. Wołodymyr Zełenski komentuje Witalij Kliczko potwierdził w piątek wieczorem "Bildowi": "Nie rozmawiałem dzisiaj z burmistrz Berlina". Natychmiast po tej wideokonferencji Kancelaria Senatu poinformowała ambasadę Ukrainy w Berlinie. Stamtąd też przyszło potwierdzenie: Witalij Kliczko nie rozmawiał z Giffey.