"Sekretarz Blinken powtórzył nasze nieustające obawy, że Rosja ma zdolności do przeprowadzenia inwazji na Ukrainę w każdym momencie, i podkreślił potrzebę weryfikowalnej, wiarygodnej i znaczącej deeskalacji" - napisano w komunikacie rzecznika Departamentu Stanu Neda Price'a podsumowującym rozmowę obu ministrów. Konflikt Rosja-Ukraina. USA o wycofywaniu wojsk z granicy To komentarz do sygnałów rosyjskiego ministerstwa obrony o wycofaniu części wojsk zgromadzonych w okolicach Ukrainy. Jak powiedziała ambasador USA przy ONZ Lida Thomas-Greenfield, jak dotąd nie widać żadnych dowodów na takie ruchy rosyjskich wojsk. Podobnie sytuację ocenił sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg. W podobnym tonie we wtorek wypowiadał się prezydent Joe Biden. - Na teraz nie zaobserwowaliśmy żadnych konkretnych ruchów. Nasi analitycy wskazują, że w dalszym ciągu rosyjskie siły pozostają w zagrażającej pozycji. Faktem jest nadal, że Rosja ma ponad 150 tys. żołnierzy wokół Ukrainy. Agresja jest wciąż możliwa - powiedział amerykański prezydent. Rosjanie mówią o "agresywnej retoryce" Waszyngtonu Z kolei szef amerykańskiej dyplomacji - w czasie rozmowy z Ławorwem - miał wyrazić gotowość do dalszego dialogu z Rosją wobec spodziewanej odpowiedzi na przekazane wcześniej Moskwie kontrpropozycje dotyczące tzw. gwarancji bezpieczeństwa. Antony Blinken zwrócił przy tym uwagę, że choć dalsza rosyjska agresja przeciwko Ukrainie spotka się z "szybką, dotkliwą i zjednoczoną odpowiedzią transatlantycką", Stany nadal uważają, że kryzys można rozwiązać dyplomatycznie. Na oświadczenie ze strony Departamentu Stanu USA własny komunikat wydało MSZ Rosji. Jak przekazano, Ławrow wezwał swojego rozmówcę do "pragmatycznego dialogu". Powiedział też, że "agresywna retoryka" Waszyngtonu jest "nie do przyjęcia", odnosząc się do publicznych ostrzeżeń USA na temat możliwego rychłego Rosji ataku przeciwko Ukrainie i jego ewentualnych konsekwencji.