- Sezon się kończy, mamy już podsumowanie i można powiedzieć, że napływ turystów na Krym zmniejszył się o połowę - powiedział wiceszef Stowarzyszenia Operatorów Turystycznych Rosji (ATOR) Siergiej Romaszkin. Wyjaśnił, że w zeszłym roku 60-62 proc. rosyjskich turystów przybyło na Krym połączeniami lotniczymi. Tymczasem w lutym br., po rozpoczęciu inwazji na Ukrainę, Rosja zawiesiła rejsy na niektórych lotniskach na południu kraju. Ograniczenia te objęły również lotnisko w Sewastopolu na Krymie. W tym roku - jak mówił Romaszkin - 95 proc. turystów z Rosji wjechało na półwysep samochodami, a tylko 5 proc. - pociągiem. Stało się tak, mimo że koleje rosyjskie wciąż zwiększały liczbę składów w tym kierunku. Krym: Seria eksplozji i panika wśród turystów Romaszkin powiedział także, że "wydarzenia w Nowofedoriwce i pod Dżankojem nie mogą raptownie pogorszyć sytuacji" z frekwencją turystów, bo nastąpiły w czasie, gdy urlopy w zasadzie się kończą. Chodzi o serię eksplozji w obiektach rosyjskiej infrastruktury wojskowej na anektowanym Krymie. Niemniej, rzeczniczka Rosyjskiego Związku Przemysłu Turystycznego, Irina Tjurina mówiła wcześniej, że po incydencie koło Dżankoja niektórzy operatorzy rosyjscy odnotowali spadek o 25 proc. nowych rezerwacji na Krymie. 9 sierpnia doszło do eksplozji na lotnisku wojskowym Saki koło Nowofedoriwki na Krymie. Wśród doniesień o incydencie pojawiły się również nagrania pokazujące panikę wśród odpoczywających na plaży rosyjskich turystów. 16 sierpnia niedaleko miasta Dżankoj na północy Półwyspu Krymskiego doszło do eksplozji w magazynie amunicji. Ministerstwo obrony w Moskwie oskarżyło siły ukraińskie o dywersję. Rosja anektowała Krym w 2014 roku. Wspólnota międzynarodowa uznała aneksję na nielegalną. Od czasu inwazji rosyjskiej na Ukrainę, rozpoczętej 24 lutego br., półwysep jest zapleczem wojsk rosyjskich atakujących terytoria południowej Ukrainy.