O konflikcie szefa wagnerowców Jewgienija Prigożyna z rosyjskimi Ministerstwem Obrony wiadomo od dawna. Kreml do tej pory nie odpowiadał na oskarżenia przywódcy Grupy Wagnera, który często w ostrych słowach krytykował rosyjskie dowództwo. Grupa Wagnera jako prywatna firma oferuje swoje usługi nieograniczonym podmiotom. Wagnerowcy działają m.in. w Afryce, czy uczestniczą w inwazji na Ukrainę, gdzie dokonują masowych zbrodni. Co ważne, najemnicy - często skazańcy - mają dość dużą swobodę działania. Sobotnia decyzja rosyjskiego Ministerstwa Obrony może to jednak zmienić. Moskwa chce większej kontroli nad Grupą Wagnera i Prigożynem Moskwa zdecydowała, że do 1 lipca wszystkie rosyjskie jednostki ochotnicze na froncie muszą podpisać umowy z rosyjskim Ministerstwem Obrony. Niektórzy najemnicy mogą podpisywać indywidualne umowy albo z jednostkami, albo bezpośrednio z MON. Co ważne, Kreml uznaje także prywatne firmy wojskowe (PKW), takie jak Grupa Wagnera, za jednostki ochotnicze. "W rzeczywistości rozkaz ministra obrony Siergieja Szojgu może być konsekwencją jego konfliktu z Prigożynem i próbą przejęcia kontroli nad agentami Wagnera" - ocenia doradca szefa MSW Ukrainy Anton Heraszczenko. Na ogłoszoną przez Kreml decyzję zareagował w niedzielę szef wagnerowców. - Grupa Wagnera nie podpisze żadnego kontraktu z rosyjskim Ministerstwem Obrony - stwierdził Jewgienij Prigożyn. Konflikt Prigożyna z MON. Wagnerowcy stoczyli bitwę z rosyjską armią Szef Grupy Wagnera oficjalnie przyznał w jednym z wywiadów, że chciałby usunięcia za stanowisk oficerów rosyjskiej regularnej armii. Jak już wspomniano, Prigożyn jest w konflikcie z wojskowymi, np. głównodowodzącym rosyjskich sił inwazyjnych w Ukrainie Walerijem Gierasimowem, a także z szefami Ministerstwa Obrony, w tym Siergiejem Szojgu oraz czeczeńskim przywódcą Ramzanem Kadyrowem. W mijającym tygodniu pojawiły się informacje, że wagnerowcy podczas wycofywania się z Bachmutu weszli w otwarte starcie z wojskowymi dowodzonymi przez Kreml, których Prigożyn oskarża o wszelkie niepowodzenia na froncie. Najemnicy stoczyli regularną bitwę z armią rosyjską, bo ta blokowała drogi ucieczki z miasta - wynika z informacji przekazach przez szefa wagnerowców. Według prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, w samym tylko Bachmucie zginęło 21 tys. wagnerowców, a 60 tys. zostało rannych. - My też mieliśmy swoje straty, ale były one nieporównywalnie mniejsze - dodał ukraiński przywódca, cytowany przez agencję UNIAN.