Do ataku na rosyjski statek desantowy "Nowoczerkask", który stacjonował w krymskim porcie w Feodozji, doszło wczesnym rankiem 26 grudnia. Początkowo Rosjanie informowali o dwóch ofiarach śmiertelnych; potem nie informowali o zabitych, a jedynie o 33 "zaginionych". Ukraińcy od początku podejrzewali, że Rosjanie nie przekazują prawdziwych danych. - Eksplozja na "Nowoczerkasku" była potężna, dlatego liczba zabitych jest znacznie większa niż twierdzi Rosja - oceniał rzecznik ukraińskiej marynarki wojennej Dmytro Pletenczuk. W jego opinii na pokładzie z pewnością znajdowała się około 80-osobowa załoga, która musiała pełnić służbę w chwili ataku. Zniszczenie okrętu "Nowoczerkask". Ukraina dotarła do listu dowódcy. Tam potwierdzenie strat W piątek w rosyjskich mediach pojawiła się jednak zaskakująca informacja. Krymskie media, np. portal Nowosti Sewastopol, przekazały, że w ataku na jednostkę zginęło 74 osoby. Doniesienia te bardzo szybko zniknęły jednak z propagandowych stron. Centrum Sprzeciwu Narodowego Ukrainy powiadomiło jednak, że "w internecie pozostały ślady". Co więcej, pracownikom organizacji udało się dotrzeć do jeszcze poważniejszych dowodów. Mowa o liście dowódcy Marynarki Wojennej Federacji Rosyjskiej. Admirał Nikołaj Jewmienow przyznaje w tekście, że w ataku przeprowadzonym przez broniącą się Ukrainę zginęło 74 członków załogi, a 27 innych zostało rannych. Wojna w Ukrainie. Atak na "Nowoczerkask". Rosjanie chcieli zatuszować straty List ten trafić miał do szefa administracji miasta Nowoczerkask. W przechwyconym dokumencie czytamy również o sugestii, by w aglomeracji, od której swą nazwę wzięła zniszczona jednostka, ogłosić dwudniową żałobę. Jak udało się zdobyć skan listu rosyjskiego admirała? Centrum Sprzeciwu Narodowego Ukrainy dotarło do niego, za pośrednictwem konta pocztowego należącego do jednej z propagandystek pracujących w państwowej telewizji Rossija 1 - w skrzynce znaleziono rzeczony list. "Wygląda na to, że dowództwo rosyjskiej marynarki wojennej nie jest zbyt zadowolone z polityki Kremla, która polega na tuszowaniu prawdziwych strat i traktowaniu ludzi jako taniego zasobu" - czytamy w raporcie. "Możliwe, że Nikołaj Jewmienow przesłał propozycję ogłoszenia żałoby bez zgody przełożonych" - dodano. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!