Wypowiedź Rona DeSantisa wywołała spore oburzenie w Ukrainie, ale też państwach sojuszniczych, które wspierają Kijów w walce z rosyjską dyktaturą. Przypomnijmy, gubernator Florydy był w ostatnich dniach gościem w telewizji Fox News. W programie Tuckera Carlsona DeSantis był pytany o dalsze wspieranie Ukrainy przez rząd USA. - Chociaż Stany Zjednoczone mają wiele żywotnych interesów, to dalsze wplątywanie się w spór terytorialny między Ukrainą a Rosją nie jest jednym z nich - odrzekł republikanin. Ron DeSantis o wojnie z Rosją. Ukraina zaprasza gubernatora Jak informuje stacja CNN, odpowiedź ze strony Ukrainy była natychmiastowa. Rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Ołeh Nihołenko skrytykował słowa Rona DeSantisa i na Twitterze wystosował zaproszenie wobec amerykańskiego polityka. "Jesteśmy przekonani, że jako były oficer, wysyłany do strefy walk, gubernator Ron DeSantis zna różnicę między 'sporem' a 'wojną'" - czytamy. "Zapraszamy gubernatora do odwiedzenia Ukrainy, aby lepiej zrozumiał rosyjską inwazję na pełną skalę oraz zagrożenia, jakie stwarza ona dla interesów USA" - dodał Nikołenko. Ron DeSantis oburzył Ukrainę. Republikanie podzieleni CNN zauważa, że wypowiedź DeSantisa ma wiele wspólnego z ostatnią opinią Donalda Trumpa, który formalnie ubiega się o wygraną w republikańskich prawyborach. Trump, pytany o to, czy amerykańska pomoc dla Ukrainy jest niezbędna dla interesów USA, stwierdził, że "nie, jest ona potrzebna Europie, a nie Waszyngtonowi". Stacja podkreśla, że komentarze Rona DeSantisa Donalda Trumpa mogą wskazywać, że po ewentualnej wygranej republikanów w wyborach prezydenckich, Ukraina mogłaby nie otrzymać dalszego wsparcia ze strony Kongresu i Białego Domu. Nie jest to jednak tak oczywiste. Wypowiedź gubernatora Florydy została skrytykowana przez część republikańskich polityków, w tym byłego wiceprezydenta Mike'a Pence'a, który w Senacie apelował o dalsze wspieranie Ukrainy. - To nie jest konflikt terytorialny, to wojna agresywna. Powiedzieć, że to nie ma znaczenia, to powiedzieć, że zbrodnie wojenne nie mają znaczenia - stwierdził z kolei senator Lindsey Graham z Karoliny Południowej.