W ubiegłym tygodniu władze kubańskie poinformowały, że aresztowały 17 osób pod zarzutem związku z siatką handlarzy ludźmi, która rzekomo zwabiła młodych Kubańczyków do służby w rosyjskiej armii podczas wojny w Ukrainie. Ambasador Kuby w Rosji o udziale Kubańczyków w wojnie: Nie mamy nic przeciwko Ambasador Kuby w Moskwie Julio Antonio Garmendia Pena powiedział w czwartek kilka godzin wcześniej rosyjskim mediom, że aresztowani na Kubie byli zaangażowani w nielegalną działalność i złamali prawo. Ambasador oświadczył także, że Kuba nie sprzeciwia się udziałowi obywateli Kuby w armii rosyjskiej prowadzącej wojnę z Ukrainą. Ministerstwo spraw zagranicznych Kuby poinformowało w zeszłym tygodniu, że siatka handlu ludźmi, nad którą władze obecnie pracują, aby ją "neutralizować i zlikwidować", działała z Rosji "w celu włączenia mieszkających tam obywateli Kuby, a nawet niektórych z Kuby, do sił zbrojnych uczestniczących w operacjach wojennych w Ukrainie". Rosja, która ma silne powiązania polityczne z Kubą rządzoną przez komunistów, od dawna jest ważnym celem dla kubańskich migrantów pragnących uciec od stagnacji gospodarczej we własnym kraju. Władimir Putin podpisał w zeszłym roku dekret umożliwiający cudzoziemcom zgłaszającym się do służby w armii rosyjskiej otrzymanie obywatelstwa w trybie przyspieszonym. Organizacja praw człowieka: Do Ukrainy trafiło 500 albo więcej obywateli Kuby Wcześniej w tym tygodniu na podstawie najnowszego raportu organizacji praw człowieka Prisoners Defenders oświadczono, że do Ukrainy trafiło co najmniej 500 obywateli Kuby, którzy zasilą szeregi rosyjskiej armii. Jak zwróciła uwagę organizacja, rekrutów może być więcej, nawet do 1000. Dokument dowodzi, że główny szlak dla werbowanych na wojnę Kubańczyków stanowi otwarte w lipcu połączenie lotnicze Varadero-Moskwa. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!