Kolumbijska armia od dziesięcioleci walczy z kartelami narkotykowymi i grupami rebeliantów. To sprawiło, że żołnierze tego kraju są jednymi z najbardziej doświadczonych na świecie. Kolumbijska armia liczy 250 tys. żołnierzy i jest drugą co do wielkości armią Ameryki Łacińskiej, po Brazylii. Co roku na emeryturę odchodzi tam ponad 10 tys. osób. Po 2000 roku kolumbijscy wojskowi szukali pracy za granicą - zajmowali się m.in. ochroną infrastruktury w Iraku, instruktarzem w Zjednoczonych Emiratach Arabskich czy też walką z rebeliantami Huti w Jemenie. Obecnie setki wojskowych wyruszają do Ukrainy, gdzie zarobki doświadczonych podoficerów bywają nawet czterokrotnie wyższe niż w Kolumbii. Kolumbijczycy walczą w Ukrainie. To bardzo dobrze wyszkoleni żołnierze - Kolumbia ma dużą armię z doskonale wyszkolonym personelem, ale płace nie są zbyt wysokie w porównaniu z innymi siłami zbrojnymi - powiedział Andrés Macías z Uniwersytetu Externado w Bogocie. Kaprale w Kolumbii otrzymują podstawową pensję w wysokości około 400 dolarów miesięcznie (ok 1600 zł), podczas gdy doświadczeni sierżanci mogą zarobić nawet 900 dolarów (ok 3600 zł). Miesięczna płaca minimalna w Kolumbii wynosi obecnie 330 dolarów (ok 1330 zł). Na Ukrainie każdy członek sił zbrojnych, niezależnie od obywatelstwa, ma prawo do miesięcznego wynagrodzenia w wysokości do 3300 dolarów (13,3 tys zł), w zależności od stopnia i rodzaju służby. Mają także prawo do 28 660 dolarów (ok 115 tys. zł) w przypadku obrażeń, w zależności od ciężkości ran. Jeśli zginą na froncie, ich rodzinom należy się odszkodowanie w wysokości 400 000 dolarów (ok 1 mln 600 tys. zł). Kolumbijczycy walczą w Ukrainie. "Staramy się dać z siebie wszystko" Hector Bernal, emerytowany medyk wojskowy, który prowadzi ośrodek medycyny pod Bogotą w rozmowie z AP stwierdził, że w ciągu ostatnich ośmiu miesięcy przeszkolił ponad 20 Kolumbijczyków, którzy udali się na Ukrainie. - Są jak migranci z Ameryki Łacińskiej, którzy udają się do Stanów Zjednoczonych w poszukiwaniu lepszej przyszłości - powiedział. - To nie są ochotnicy, którzy chcą bronić flagi innego kraju. Kierują się po prostu potrzebą ekonomiczną. - Wiem, że jest nas niewielu, ale staramy się dać z siebie wszystko, aby wszystko się wydarzyło i jak najszybciej nastąpiła zmiana - powiedział 32-letni Kolumbijczyk o pseudonimie "Checho". Żołnierz walczy w Ukrainie od września 2023. Został postrzelony, gdy ratował kolegę rannego podczas trzydniowych walk z Rosjanami. Przyznał, że w jego oddziale walczyło ponad 100 Kolumbijczyków. Źródło: Associated Press *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!