Marianna to jasnowłosa kobieta z dużym ciążowym brzuchem sfotografowana przez agencję Associated Press w trakcie ewakuacji z budynku szpitala zaatakowanego przez Rosjan.Przez jakiś czas nie były znane jej losy, jednak później okazało się, że ukraińska influencerka przeżyła i szczęśliwie urodziła dziecko. "Nie było nalotów a dwie eksplozje" W piątek w sieci ukazały się fragmenty wywiadu, jakiego Marianna Vyshemirskaya udzieliła rosyjskiej propagandowej telewizji. Opowiedziała o tym, co się stało. - Zostałam przyjęta do tego szpitala 6 marca. Wojsko w żaden sposób nie pomogło. Pewnego dnia przyszli i powiedzieli, że nie jedli od pięciu dni oraz poprosili o jedzenie. Usłyszeli, że posiłki są dla kobiet w ciąży, ale i tak zabrali nam je i powiedzieli, że możemy zrobić ich więcej - relacjonowała w propagandowej rozmowie. Według niej nie było nalotu, a dwie eksplozje. Po nich rozpoczęto ewakuację. - Okaleczyło mnie rozbite szkło. Miałam zraniony nos, trochę pod wargą i powyżej, ale to nie tak istotne - mówiła. Wojna w Ukrainie. Rosja o zdjęciu Marianny: Podstawiona modelka W środę 9 marca Rosjanie ostrzelali szpital położniczy w Mariupolu. Rada miejska poinformowała, że budynek został całkowicie zniszczony. Wkrótce po ataku ambasada Rosji w Wielkiej Brytanii napisała na Twitterze i na Facebooku, że obiekt nie funkcjonował jako szpital, ale był wykorzystywany w celach wojskowych. Z kolei ciężarną, uciekającą z ostrzelanego szpitala, nazwano "podstawioną modelką". Pojawiły się także komentarze, że influencerka z pewnością nie rodziłaby w publicznej placówce. Oba wpisy zostały usunięte przez administratorów mediów społecznościowych.