W rozmowie z watykańskimi mediami prefekt Dykasterii ds. Posługi Miłosierdzia, który jest w Zaporożu opowiedział, że wraz z dwoma biskupami - katolickim i protestanckim oraz z towarzyszącym mu żołnierzem pojechał zawieźć pomoc do jednego z miejsc w tym rejonie. W pewnym momencie grupa usłyszała strzały i wszyscy musieli uciekać. Według jego relacji wszystko dobrze się skończyło i cała pomoc została przekazana - także różańce pobłogosławione przez papieża. Dostarczali pomoc. Rosjanie zaatakowali Kiedy kardynał Krajewski wraz z protestanckim i katolickim biskupem dostarczali żywność i pomoc humanitarną, doszło do ataku ze strony Rosyjskiej. Kardynał zrelacjonował wydarzenie Radiu Watykańskiemu. - Cały czas są tam Rosjanie, ale także ludzie, którzy pozostali na miejscu i którzy z różnych przyczyn nie wyjechali. Jest ok. 4 tysięcy. Pojechaliśmy do nich. Oni wiedzą, w jakich punktach się gromadzić. Tam podjeżdżaliśmy z wielkimi problemami. Trudno przedostać się do strefy wojennej, ponieważ tam nie ma żadnych praw, nie ma tam żadnego kodeksu - mówił kard. Krajewski. - Po prostu Rosjanie strzelają do wszystkiego, co się rusza. Przestrzegano i pouczono nas, żeby tylko pozostawić jedzenie i szybko uciekać, żeby również nie narażać tych ludzi, bo wszędzie, gdzie ludzie się gromadzą, Rosjanie od razu strzelają i tak też było niestety, że w jednym miejscu między blokami nagle spadły rakiety. Dobrze, że był z nami żołnierz, który powiedział, gdzie uciekać, bo pierwszy raz nie wiedziałem, w którą stronę uciekać - dodał wysłannik papieża. Kardynał Krajewski: Wobec wojny w Ukrainie brakuje łez Vatican News zaznacza, że polski kardynał określił trwającą na Ukrainie wojnę jako "bez litości", wobec której - jak mówił wcześniej - "brakuje łez i brakuje słów". Kardynał Krajewski dodał, że sobota jest dla niego szczególnym dniem, bo dokładnie dziewięć lat temu otrzymał święcenia biskupie w bazylice watykańskiej w obecności papieża. Kardynał przekazał Ansie krótki komunikat - "Żyjemy".