- Weźmiemy Odessę, Charków i Kijów. Przemy naprzód dzięki wszystkim ludziom, narodom i religiom, które zjednoczyły się wokół wezwania naszego prezydenta Władimira Putina - podkreślił w przemówieniu. Kadyrow zaznaczył, że pokażą efekty działania sił, o których "pomarzyć mogą NATO czy Unia Europejska". - Przebijemy się przez Ukrainę i dojdziemy aż do Polski krzyczącej na cały głos, podczas gdy nie ma żadnego potencjału - dodał. Czeczeński lider skomentował też kolejne dostawy zachodniej broni do Ukrainy. Jego zdaniem czołgi, a nawet samoloty, "które wysłano, by uspokoić ludzi", nie będą mogły być wykorzystane na froncie, bo uniemożliwią to "szybko działające" rosyjska artyleria i obrona powietrzna. Ramzan Kadyrow groził Polsce "denazyfikacją" W ubiegłym tygodniu Kadyrow również poruszył publicznie temat naszego kraju. "Po inwazji na Ukrainę jestem za tym, by kontynuować walkę z satanizmem w całej Europie, a przede wszystkim na terenie Polski" - stwierdził we wpisie na Telegramie. Dodał, że chce "denazyfikować" władze RP. Poparł też autonomistów ze Śląska i zaproponował, że Rosja może udzielić im... pomocy organizacyjnej. Kim są kadyrowcy? Tzw. kadyrowcy to oddziały specjalne przywódcy Czeczenii (formalnie głowy republiki) Ramzana Kadyrowa, stanowiące znaczącą część Gwardii Narodowej (Rosgwardii) - formacji utworzonej w 2016 roku na bazie Wojsk Wewnętrznych MSW Rosji i dowodzonej przez generała Wiktora Zołotowa, byłego szefa osobistej ochrony prezydenta Władimira Putina. Od 24 lutego, czyli początku inwazji Rosji na Ukrainę, pojawiają się informacje o zbrodniach popełnianych przez kadyrowców, a także o ich uprzywilejowanej pozycji w armii agresora, co ma prowadzić do konfliktów z innymi rosyjskimi jednostkami. Według licznych doniesień z frontu oddziały Kadyrowa są również wykorzystywane do pacyfikacji ludności cywilnej.