Po trwającej 40-minut rozmowie telefonicznej w poniedziałek po południu przywódcy oświadczyli, że wciąż jeszcze jest nadzieja na dyplomatyczne rozwiązanie kryzysu wokół Ukrainy, ale sytuacja pozostaje niestabilna i wezwali zachodnich sojuszników do "zachowania jedności w obliczu rosyjskich zagrożeń". "Daleko idące szkody dla Rosji i świata" "Przywódcy podkreślili, że jakiekolwiek dalsze wtargnięcie na Ukrainę spowodowałoby przedłużający się kryzys dla Rosji, z daleko idącymi szkodami zarówno dla Rosji, jak i dla świata. Zgodzili się, że zachodni sojusznicy muszą pozostać zjednoczeni w obliczu rosyjskich gróźb, łącznie z nałożeniem znaczącego pakietu sankcji w przypadku eskalacji rosyjskiej agresji. Powtórzyli również, że kraje europejskie muszą zmniejszyć swoją zależność od rosyjskiego gazu, co jest posunięciem, które bardziej niż jakiekolwiek inne, uderzyłoby w samo serce strategicznych interesów Rosji" - napisano w komunikacie wydanym przez biuro Borisa Johnsona. "Wzmocnienie wschodniej flanki NATO" Z kolei w oświadczeniu Białego Domu poinformowano, że obaj przywódcy dokonali przeglądu bieżących działań dyplomatycznych i odstraszających w odpowiedzi na ciągłe gromadzenie przez Rosję wojsk na granicach Ukrainy i potwierdzili swoje poparcie dla suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy. "Omówili wysiłki na rzecz wzmocnienia pozycji obronnej na wschodniej flance NATO i podkreślili stałą ścisłą koordynację działań sojuszników i partnerów, w tym gotowość do wywołania surowych dla Rosji konsekwencji, gdyby zdecydowała się na dalszą eskalację militarną" - przekazał Biały Dom.