Jewgienij Prigożyn, szef Grupy Wagnera nazywany też kucharzem Putina, regularnie udziela się w mediach społecznościowych. Tym razem poskarżył się "fanom" na Telegramie na brak dostaw amunicji, o które jego formacja zabiegała jeszcze w lutym. "Rozkaz wysyłki wydano 23 lutego, ale do tej pory nie wysłano większości amunicji. Na razie próbujemy zrozumieć przyczynę: czy to zwykła biurokracja, czy też zdrada" - napisał Prigożyn w niedzielę. Z kolei w poniedziałek Prigożyn przyjął bardziej desperacki ton. W ostatnim wpisie na Telegramie "bił na alarm" w sprawie dostaw amunicji i ochrony flanek. "Siły Zbrojne Ukrainy utworzyły szereg grup, aby zablokować siły Wagnera. Biję na alarm, aby dać nam amunicję i osłonić flanki, inaczej wszyscy będziemy mieć prze***ane" - stwierdził szef Grupy Wagnera. Prigożyn przestrzega przed załamaniem linii frontu W sobotę nagranie z Prigożynem w roli głównej opublikował doradca ukraińskiego MSW Anton Heraszczenko. W czterominutowej relacji szef Grupy Wagnera przyznał, że jeśli jego formacja wycofa się z obleganego Bachmutu w obwodzie donieckim, to rozpadnie się "cała linia rosyjskiego frontu". - Upadnie aż do granic z Rosją, a może nawet dalej - mówił. Ponownie oskarżył władze w Moskwie o opieszałość w dostawach amunicji, twierdząc, że jego niektórzy żołnierze obawiają się sprowadzenia do roli "kozłów ofiarnych". - Jeśli się wycofamy, przejdziemy do historii jako ludzie, którzy zrobili główny krok w kierunku przegrania tej wojny - mówił Prigożyn. Dodawał też, że jego ludzie mają "głód amunicji" - niezaspokajany przez rosyjskie ministerstwo obrony. Prigożyn kontra Kreml To nie pierwsze poważne zarzuty ze strony Prigożyna pod adresem Kremla. W lutym oligarcha pokazał zdjęcie zabitych członków jego formacji. Wszyscy mieli zginąć jednego dnia. Winą za ich śmierć obarczył tych, "którzy nie rozwiązali kwestii dostarczenia amunicji". - Kiedy wszyscy wagnerowcy zginą, najpewniej Szojgu (minister obrony Rosji) i Gierasimow (szef rosyjskiego Sztabu Generalnego) będą musieli chwycić za automaty" - komentował. W styczniu Instytut Badań nad Wojną wskazywał na rozbieżności w przekazach wojennych ze strony Kremla i formacji Prigożyna. Moskwa informując o zajęciu Sołedaru przedstawiała to jako sukces rosyjskiej regularnej armii i ministerstwa obrony, podkopując autorytet "kucharza". "Z kolei sam Prigożyn kontynuuje swoje celowo niejasne wypowiedzi, których celem jest wywołanie większej dyskusji w rosyjskiej przestrzeni informacyjnej, ostatecznie mającej na celu podważenie zaufania do resortu obrony i Putina" - podkreślał amerykański ośrodek. W ostatnich wpisach na Telegramie Prigożyn twierdzi, że nie ma "ambicji politycznych". "Moim zadaniem jest walka i ochrona interesów Federacji Rosyjskiej". "Im mniej pytań o moje ambicje polityczne, tym więcej dostarczonej amunicji" - komentował.