Ewakuacja - jak nazywano wzięcie do rosyjskiej niewoli ukraińskich żołnierzy walczących w zakładach Azowstal w Mariupolu - według rosyjskiego MON zakończyła się pięć dni temu, 20 maja. Świat obiegły zdjęcia autokarów pełnych wyczerpanych walką, rannych Ukraińców. Rosjanom poddało się w sumie 2439 żołnierzy, ostatnia grupa liczyła 531 osób. Jeńcy byli przewożeni m.in. do byłej kolonii karnej w Ołeniwce na terytorium samozwańczej, kontrolowanej przez Moskwę Donieckiej Republiki Ludowej. Według oficjalnej zapowiedzi strony ukraińskiej wszyscy obrońcy Mariupola mają zostać wymienieni na rosyjskich jeńców wojennych. "Prawdziwy obóz koncentracyjny" Oficjalnie też postępowanie wobec jeńców wojennych regulują Konwencje Genewskie, dając pojmanym określone prawa - m.in. prawo do lekarza. To oficjalnie. Petro Andriuszczenko, doradca mera Mariupola, Ołeniwkę nazywa jednak "prawdziwym obozem koncentracyjnym XXI w., który Rosja stworzyła w sercu Europy". Warunki - jak podaje Andriuszczenko - mają tam być straszne - bez opieki medycznej, nawet bez jedzenia. Co się dzieje z żołnierzami Gwardii Narodowej Azow i 36. Samodzielnej Brygady Piechoty Morskiej, którzy bronili się w Azowstalu? Kolejne zapowiedzi płynące z tzw. Donieckiej Republiki Ludowej (DRL) pokazują, że najpewniej nie zostaną oni wymienieni na jeńców drugiej strony. Puszylin: Jeńcy przed trybunał Denis Puszylin, przywódca separatystycznej DRL zapowiada, że ukraińscy jeńcy staną przed trybunałem, a na proces zostaną zaproszeni "przedstawiciele zagranicy", w tym Zachodu. Agencja Interfax, cytując Puszylina, przekazała, że prokuratorzy w regionie w porozumieniu z Rosją pracują właśnie nad składem trybunału. Co się kryje za tymi zapowiedziami? - Obawiam się, że odegrany zostanie wielki spektakl - mówi w rozmowie z Interią generał Bogusław Pacek, profesor i dyrektor Instytutu Bezpieczeństwa i Rozwoju Międzynarodowego. Jak wskazuje, według międzynarodowego prawa, jeśli jeniec wojenny oskarżany jest o szeroko rozumiane przestępstwo - od zbrodni wojennej po kradzież, może zostać wydalony, by był sądzony przez wymiar sprawiedliwości własnego państwa. Albo może zostać postawiony przed sąd państwa, które go pojmało. Pokazowy proces - Częsta praktyka jest taka, że jeńców się nie wydala, tylko wykorzystuje jako kartę przetargową w negocjacjach albo do wymiany jeńców - wskazuje gen. Pacek. Tutaj jednak słyszymy o trybunale. Karta, którą odsłoni Moskwa, wydaje się być zatem inna. Pokazowa i spektakularna. I włożona w ręce nieuznawanej przez społeczność międzynarodową, a uznanej przez Rosję Donieckiej Republiki Ludowej. - Przypuszczam, że separatyści na przykładzie jeńców z Azowstalu będą chcieli pokazywać obraz ukraińskich żołnierzy jako zbrodniarzy i okrutników. Będą przedstawiać dowody - czy będą prawdziwe, czy spreparowane, nie wiemy - na przestępstwa pułku i konkretnych osób. Pamiętajmy, że obrońcy Azowstalu są stamtąd, nieraz byli sąsiadami dzisiejszych separatystów. W przypadku pułku Azow mogą sięgać do wydarzeń z lat 2014-16, szczególnie z 2015 roku, gdy porządnie dostali od Azowców, którzy też nie przebierali w środkach, jeśli chodzi o delikatność działania - mówi gen. Pacek. Jak dodaje, w DRL dopuszcza się karę śmierci. Separatystyczni watażkowie w akcji - Niewola to dla żołnierzy z Azowa jakaś szansa na przeżycie przynajmniej dla części. Jednak gdy słyszę o tym, że to separatyści mieliby decydować o ich losie, obawiam się, że może być on tragiczny - wskazuje generał. Jak mówi, przywódcy tzw. Republiki Donieckiej to "prości ludzie". - Świat jest dla nich czarno-biały. Albo jesteś po naszej stronie, więc puszczamy wolno, albo zabijamy cię, bo jesteś przeciwko nam. Przez te osiem lat takie właśnie metody stosowali wobec ludności cywilnej, swoich własnych żołnierzy i żołnierzy ukraińskich. Pod tym względem są okrutni i nieobliczalni. Decyzje, które podejmują jako "oficjalne" to tak naprawdę półbandyckie kroki. Są zachowywane pozory, ale to teatr. Tam nie ma liderów, trybunów, jakich możemy sobie wyobrażać. To są raczej watażkowie - pistolet, moździerz, granat i za mną. Jak na drodze staje ktoś, kto nie pasuje - to się go bije w gębę i idzie dalej. Upraszczam oczywiście, ale chcę podkreślić, że tam nie mówimy o taktyce, strategii. Karty rozgrywa Rosja i to jej cele mają być zrealizowane - komentuje. "Wojna w Donbasie nie jest łatwa" A wojna cały czas się toczy i raczej szybko się nie skończy. Rosjanie ponoszą na niej straty, ale z pewnością nie tak duże, jak podaje to strona ukraińska. Do tego dochodzi specyfika regionu, gdzie dziś trwają najzacieklejsze walki. - Wojna w Donbasie nie jest łatwa. Rzadko przebija się to do świadomości odbiorców w Polsce, ale rzeczywiście wiele osób ma tam prorosyjskie nastawienie, wielu nawet nie zna języka ukraińskiego, tylko rosyjski. U części wojna zmieniła poglądy, u części nie. Znajomy, którego bliska rodzina jest z Donbasu, opowiadał, jak jego matka płacze po nocach, "żeby w końcu wygrali". Pytam: Ukraińcy? Nie, Rosjanie. Ten region jest rozbity, ludzie już głupieją - mówi gen. Pacek. Wicepremier Ukrainy Iryna Wereszczuk, pytana w Polsat News o wymianę jeńców, przyznała: "Wiem, że Rosja nie dotrzymuje słowa". Ale zaraz dodała, że "wierzy w presję świata". A świat? Ustami Puszylina został oficjalnie zaproszony na rosyjskie przedstawienie z żołnierzami z Azowstalu w roli głównej.