Jak pisze "NYT", w działania wojenne w Ukrainie zaangażowanych jest teraz ponad 150 tys. rosyjskich wojskowych. Jeżeli do zabitych żołnierzy dodać tych, którzy zostali ranni - ich liczba szacowana jest na 14 do 21 tys. - łączne straty przekraczają 10 proc. składu osobowego rosyjskich oddziałów. Według przytoczonych przez gazetę ocen urzędników amerykańskiego departamentu obrony, tak wysoki poziom strat dla konkretnej jednostki uniemożliwia jej wykonywanie działań bojowych. Straty mają wpływ na morale Wysoka i wciąż rosnąca liczba zabitych rosyjskich żołnierzy negatywnie wpływa też na morale rosyjskiej armii i jej wolę walki, co potwierdzają raporty amerykańskiego wywiadu - zaznacza "NYT". Dodaje, że m.in. dużą liczbą ofiar można tłumaczyć zatrzymanie rosyjskiej ofensywy, zmierzającej do okrążenia Kijowa. "Tak wysoki poziom strat wpływa na morale i spójność jednostek, ogranicza świadomość operacyjną" - tłumaczy gazecie Evelyn Farkas, która za prezydentury Baracka Obamy kierowała w Pentagonie działem zajmującym się Rosją i Ukrainą. Jednak - jak dodaje - straty dotyczą głównie wojsk lądowych. Rosja atakuje z powietrza W tym czasie Putin zwiększa intensywność nalotów, których celem są budynki mieszkalne, szpitale i szkoły, a te wykonywane z powietrza ataki pozwalają mu maskować słabe wyniki działań wojsk lądowych - ocenia "NYT". Rosjanie stracili w wojnie na Ukrainie 13,8 tys. osób - informował w wydanym w środę rano komunikacie sztab generalny Sił Zbrojnych Ukrainy. Jak zaznacza warszawski Ośrodek Studiów Wschodnich, strona ukraińska wlicza do tej liczby zarówno zabitych, jak i rannych oraz wziętych do niewoli.