W ubiegłym tygodniu minister finansów Sigrid Kaag informowała, że Niderlandy zamroziły ponad 516 mln euro rosyjskich aktywów. Tymczasem inne kraje Beneluksu zablokowały wielokrotnie więcej: Belgia prawie 200 mld euro, a Luksemburg - 2,5 mld euro. Rząd Holandii był krytykowany przez opozycję i media w związku z tym, że wdrażanie sankcji postępuje opieszale. Premier Mark Rutte bronił się mówiąc, że Holandia nie radzi sobie dużo gorzej niż inne kraje unijne. Według Ruttego fakt, że we Francji zostało zamrożonych znacznie więcej rosyjskich aktywów, wynika z tego, że przechowywane tam były miliardy euro należące do banku centralnego Rosji. Jednak pod naporem krytyki Rutte zdecydował się na powołanie koordynatora, który ma przyspieszyć proces egzekwowania sankcji; został nim były szef MSZ Stef Blok. Ma on poprawić współpracę między ministerstwami i zapewnić aktywne śledzenie 200 najważniejszych rosyjskich podmiotów znajdujących się na liście sankcyjnej. "Rosjan chronią przepisy" W ocenie ekspertów, z którymi rozmawiał dziennik "Financeele Dagblad", są to spóźnione działania i zdecydowana większość aktywów została już wyprowadzona lub zdołano je sprzedać. "Dodatkowo, Rosjan chronią przepisy dotyczące prywatności oraz tajne decyzje organów podatkowych" - powiedziała gazecie prawniczka ds. sankcji Heleen Over de Linden i nazwała powołanie rządowego koordynatora "musztardą po obiedzie". "Aby sankcje były skuteczne, aktywa muszą być zamrożone od razu, a tak się nie stało" - uważa inny prawnik ds. sankcji Yvo Amar, również cytowany przez "FD". Holenderski bank centralny (DNB) poinformował "Financeele Dagblad", że spółki z rosyjskimi właścicielami mają w Holandii około 20 mld euro. - Korzystają one z korzystnego klimatu biznesowego, ale wnoszą bardzo ograniczony wkład w działalność gospodarczą kraju - twierdzi De Nederlandsche Bank. Z kolei belgijski dziennik "De Standaard" ocenia, że Rosjanie, którzy są objęci sankcjami, posiadają w Niderlandach aktywa o wartości 45 mld euro.