Początkowo o obecności Grupy Wagnera często krążą tylko pogłoski, a potem staje się ona publiczną tajemnicą. Na przykład w Republice Środkowoafrykańskiej 1890 "rosyjskich instruktorów" - jak twierdzi rosyjski ambasador - wspiera wojska rządowe w wojnie domowej. W Libii około 1200 najemników Wagnera walczy ponoć po stronie przywódcy rebeliantów Chalify Haftara. W Mali prorosyjska i antyzachodnia junta wojskowa również sprowadziła, według obserwatorów, setki najemników Wagnera. Są tam oskarżani o poważne naruszenia praw człowieka. Ale według ekspertów obecność Grupy Wagnera w Afryce sięga znacznie dalej. - Z czasem działalność najemników Wagnera ewoluowała poza prywatne usługi wojskowe, tworząc sieć relacji i interesów z firmami w różnych krajach afrykańskich - powiedział analityk Julian Rademeyer na marginesie niedawnej Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa. - Operują w szarej strefie pomiędzy mniej lub bardziej nielegalnymi działaniami i dobrze opanowali cały ten obszar - dodał. Wagnerowcy jako narzędzie rosyjskich wpływów w Afryce Julian Rademeyer pracuje w obywatelskiej Globalnej Inicjatywie przeciwko Transnarodowej Przestępczości Zorganizowanej (Global Initiative against Transnational Organised Crime - GIATOC). Wraz ze swoimi współpracownikami opublikował niedawno raport na temat Grupy Wagnera w Afryce. - Twierdzimy w nim, że Grupa Wagnera jest obecnie najbardziej wpływowym graczem w Afryce, a działalnością swoją i swoich firm wywiera zły wpływ na sytuację na kontynencie - mówi ekspert. Rosja dąży do uzyskania większych wpływów w Afryce, a Grupa Wagnera zapewne będzie narzędziem do osiągnięcia tego celu. Tak samo jak wizyty ministra spraw zagranicznych Siergieja Ławrowa, ale także współpraca wojskowa i transakcje zbrojeniowe, a w niektórych przypadkach również darmowe dostawy żywności i nawozów. To zapewne dzięki temu w głosowaniu nad rezolucją ONZ w sprawie agresji na Ukrainę Moskwa mogła liczyć na 15 głosów wstrzymujących się z Afryki. Erytrea i Mali jeszcze wyraźniej stanęły po stronie Rosji, głosując na "nie". Grupa, rzekomo nazwana na cześć niemieckiego kompozytora Richarda Wagnera, została założona w 2014 roku przez biznesmena Jewgienija Prigożyna, który jest lojalny wobec Putina. Od tego czasu stała się nieodzowna dla rosyjskich interesów. Dopiero niedawno Prigożyn po raz pierwszy publicznie stwierdził, że stoi również za fabryką trolli pod nazwą Internet Research Agency, która zasypuje media społecznościowe, zwłaszcza na Zachodzie, dezinformacją w interesie Rosji. Kampanie mające na celu wpływanie na społeczeństwa afrykańskie również opisane zostały w badaniach GIATOC dotyczących Grupy Wagnera. "Narzędzie dyplomacji" - Kreml wykorzystuje Grupę Wagnera jako "narzędzie dyplomacji w Afryce - mówi przedstawiciel konsorcjum badawczego "All Eyes on Wagner". To grupa ekspertów, która obserwuje działania wagnerowców na całym świecie. Rozmówca posługuje się pseudonimem Gabriel. Jak wyjaśnia, najemnicy tworzą w krajach działalności spółki zależne. - W Rosji prywatne firmy wojskowe są zakazane. Ale w pewien sposób pozwala się, by prywatne rosyjskie firmy wojskowe działały poza Rosją. Za każdym razem, gdy marka Wagner rozwija swoją działalność w Afryce, Kreml wyraża zgodę. Biznes na drewnie, złocie, cukrze i alkoholu Jak wynika z międzynarodowych ustaleń, marka Wagner jest również aktywna w obszarach daleko wykraczających poza bezpieczeństwo. W lipcu "All Eyes on Wagner" wraz z jedenastoma europejskimi mediami partnerskimi ujawniła, jak Grupa Wagner zarabiała na wielką skalę na cennym drewnie egzotycznym z Republiki Środkowoafrykańskiej. Według raportu, rząd w Bangi przyznał spółce zależnej nieograniczone prawo do eksploatacji na obszarze 187 tys. hektarów. Podobnie wygląda sprawa środkowoafrykańskiej kopalni złota Ndassima. Tutaj, według doniesień, koncesja została odebrana kanadyjskiej spółce wydobywczej na rzecz spółki z Madagaskaru, która w raporcie GIATOC również pojawia się jako spółka zależna Grupy Wagnera. Badania magazynu "The Africa Report" opisują, jak sieć Wagnera rzekomo importowała ciężki sprzęt górniczy przez kameruński port morski Duala. Tymczasem z Bangi do Duala organizowanych jest tygodniowo do trzech konwojów ciężarówek w celu transportu surowców pod ochroną uzbrojonych ludzi Wagnera. Dla niezasobnych w gotówkę afrykańskich rządów płacenie za usługi wagnerowców prawami do eksploatacji lub dostępem do rynku może być atrakcyjną opcją. - Zamiast sięgać do kasy, mogą po prostu powiedzieć: Przez 25, 50 lub 100 lat możecie bez przeszkód eksploatować tę kopalnię - tłumaczy ekspert. "Rosjanie rządzą we wszystkich lukratywnych obszarach" - W Republice Środkowoafrykańskiej Grupa Wagnera wydaje się jeszcze bardziej dywersyfikować swoją działalność. Próbuje na przykład wyprzeć z rynku francuską firmę cukrowniczą SUCAF - mówi Joseph Bendounga, szef partii opozycyjnej MDREC. Podał też inny przykład: "Są w trakcie wrabiania francuskiego browaru Castel we wspieranie i finansowanie sił terrorystycznych. We wszystkich dziedzinach, które przynoszą pieniądze, w tym cła i podatki, Rosjanie są mistrzami". Jeśli ten plan się powiedzie, mogłaby na tym skorzystać produkująca piwo i wysokoprocentowe alkohole First Industrial Company w Bangi, zarejestrowana, według raportu GIATOC, najwyraźniej na rosyjskiego biznesmena, którego nazwisko raz po raz pojawia się w powiązaniu z siecią Wagnera. Rosja nie zaprzecza powiązaniom z First Industrial Company. Rzecznik rosyjskiej ambasady w Bangi powiedział, że firmie wiedzie się dobrze, "bo napoje wykonane według rosyjskich przepisów są bardzo popularne w Republice Środkowoafrykańskiej". Dodał, że celem jest popularyzacja rosyjskiej kultury wśród ludności Afryki Środkowej oraz współpraca biznesowa. - Prywatny inwestor może robić, co chce - zaznaczył rzecznik. - W końcu takie jest prawo wolnego rynku - dodał. Wojna w Ukrainie i nowe plan w Afryce? Tak więc działalność gospodarcza sieci Wagnera w Afryce wydaje się coraz intensywniejsza i to pomimo faktu, że najemnicy Wagnera walczą obecnie po stronie rosyjskiej w wojnie przeciwko Ukrainie. Według analityka GIATOC Juliana Rademeyera są przypadki wycofywania znacznej liczby najemników z Afryki do walk w Ukrainie, ale wielu nadal pozostaje na kontynencie. - Działalność jest kontynuowana, czasem w mniejszej skali, ale nie ma żadnych sygnałów, że wojna w Ukrainie doprowadzi do wycofania najemników Wagnera z Afryki - ocenia. Wręcz przeciwnie: tuż przed rocznicą rozpoczęcia wojny 24 lutego dziennik "Wall Street Journal" podał, powołując się na amerykańskie źródła wywiadowcze, że Grupa Wagnera w Czadzie planuje zamach stanu wspólnie z lokalnymi rebeliantami. Julian Rademeyer obawia się, że niczym nowotwór "Grupa Wagnera będzie dalej mnożyć komórki i rozrastać się w Afryce tak długo, jak długo nie będzie żadnej interwencji przeciwko tym wpływom". - Europa i jej partnerzy muszą w tym celu znacznie lepiej współpracować z Afryką - ocenia ekspert. David Ehl, współpraca: Dirke Köpp, Kossivi Tiassou, Sandrine Blanchard, Bob Barry / Redakcja Polska Deutsche Welle Czytaj również: Zrobiłeś przegląd budynku? Wkrótce mija ostateczny termin. Grożą wysokie kary