- Wielu z was prawdopodobnie widziało pojawiające się w mediach społecznościowych wideo z (Jewgienijem) Prigożynem, szefem prywatnej grupy najemniczej Wagnera, próbującym werbować rosyjskich więźniów, ale również Tadżyków, Białorusinów i Armeńczyków, by włączyli się w walki w Ukrainie - mówił w poniedziałek wyższy urzędnik amerykańskiego ministerstwa obrony. Więźniowie odmawiają - Według nas jest to część planu grupy Wagnera, by zwerbować ponad 1500 skazańców, ale wielu z nich odmawia. Z naszych informacji wynika, że grupa Wagnera ponosi na Ukrainie duże straty, zwłaszcza - co nie jest niczym dziwnym - wśród młodych i niedoświadczonych bojowników - dodał. Kilka dni temu w sieciach społecznościowych pojawiło się nagranie, na którym Prigożin, właściciel grupy Wagnera zwany również "kucharzem Putina" agituje w kolonii karnej więźniów do udziału w wojnie. O tym, że Rosja wysyła na wojnę więźniów, wiadomo już co najmniej od kilku miesięcy. Wcześniej było to jednak tajemnicą poliszynela. Teraz prokremlowskie kanały w Telegramie przekonują, że "w ten sposób więźniowie mogą odkupić swoje winy". "Poważne łamanie praw człowieka" Jeszcze przed rozpoczęciem prowadzonej na pełną skalę inwazji Rosji na Ukrainę grupa Wagnera została obłożona sankcjami przez USA i Unię Europejską. Firmie najemniczej zarzuca się udział w trwającej od 2014 r. rosyjskiej agresji na ukraiński Donbas oraz "poważne łamanie praw człowieka" w miejscach takich jak Libia, Syria czy Republika Środkowoafrykańska. Prezydent Rosji Władimir Putin mówił, że grupa Wagnera nie reprezentuje państwa rosyjskiego, ale prywatne firmy najemnicze mogą pracować w dowolnym miejscu świata, o ile nie łamią rosyjskiego prawa - przypomina agencja Reutera.