Według danych organizacji pozarządowej Global Witness, które przytacza brytyjski dziennik, w lutym firmy z Cypru, Grecji i Malty przewiozły łącznie 31 mln baryłek ropy naftowej pochodzących z Rosji. W maju liczba ta wzrosła do 58 mln baryłek, czyli blisko dwukrotnie. Od lutego przedsiębiorstwa z tych trzech krajów przetransportowały łącznie 178 mln baryłek rosyjskiej ropy o wartości ok. 17,3 mld dolarów. Biznes ponad sankcjami Przywódcy krajów UE w ubiegłym tygodniu osiągnęli porozumienie w sprawie embarga na rosyjską ropę. Jej import do końca 2022 roku ma zostać ograniczony o 90 proc. Nie udało się uchwalić najostrzejszej wersji projektu, który zakładał całkowity zakaz przewozu surowca ze Wschodu przez europejskie firmy. W ramach przyjętych przepisów wciąż możliwy będzie transport do państw spoza UE. Firmy zarejestrowane na Cyprze, Malcie oraz w Grecji nadal chętnie współpracują z rosyjskimi kontrahentami. Jedne robią to niemal jawnie, inne starają się ukryć, co w rzeczywistości przewożą poprzez przeładunki w trakcie rejsu. Jeszcze na początku wojny statki z tych trzech państw przewoziły nieco ponad jedną trzecią całkowitego eksportu rosyjskiej ropy, zaś w maju już ponad połowę. Ekspert: UE powinna zmienić podejście "Aby zamknąć tę furtkę, UE musi stanowczo sprzeciwić się lobbingowi ze strony wszystkich państw członkowskich, które mają interes w handlu rosyjską ropą i umieścić ograniczenia dotyczące żeglugi w centrum swojego systemu sankcyjnego" - skomentował w rozmowie z "The Independent" Louis Goddard, starszy doradca ds. badań w organizacji Global Witness.