Trwa rosyjskie natarcie na Charków i jego okolice. Drugie najbardziej ludne miasto Ukrainy stało się, w połowie maja, jednym z głównych punktów natarć sił zbrojnych Rosji. Według wstępnych szacunków na niewielkim odcinku zgromadzonych zostało kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy, którzy szturmują kolejne osady. "Wszystko wskazuje na to, że wzmożenie na tym odcinku frontu oznacza początek decydującej bitwy, która będzie miała kluczowe znaczenie dla wyniku wojny" - podaje Politico i podkreśla, że konflikt wchodzi w "fazę krytyczną". Ukraina. Charków na drodze Rosji Zdaniem gubernatora obwodu charkowskiego, Ołeha Syngubowa, Rosjanie zdecydowali się zaatakować zarządzany przez niego region, ponieważ Zachód zwlekał z przekazaniem kolejnej transzy pomocowej, co dało Kremlowi przewagę i osłabiło obronę Ukrainy. W związku z napiętą sytuacją prezydent Wołodymyr Zełenski nakazał ewakuację prawie sześciu tysięcy osób z obszaru objętym ofensywą wojsk nieprzyjaciół. Niektórzy ukraińscy dowódcy wyższego szczebla nie są pewni, czy Ukraina będzie w stanie uniemożliwić Rosji pozyskanie znaczących zdobyczy terytorialnych w regionie. Przełom Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej mógłby wywołać presję ze strony zachodnich sojuszników Kijowa na przystąpienie broniącego się państwa do rozmów pokojowych. "Determinacja Ukrainy może zostać osłabiona (...) Istnieje obawa, że akcja Putina opłaci się, tym samym dojdzie do zdławienia ukraińskiego oporu przy jednoczesnym wyczerpaniu zachodniego wsparcia dla Kijowa" - podkreśla Politico. Rosyjska ofensywa na Charków. ISW: Mogą ruszyć na Kijów O trudnej sytuacji Ukraińskich żołnierzy informują także eksperci ISW. Amerykański think-tank ostrzegł, że jeśli siły rosyjskie będą w stanie zbliżyć się o kolejne kilkanaście kilometrów od swoich obecnych pozycji, niemal dwumilionowy Charków znajdzie się w zasięgu wrogiej artylerii. "Jednak próba zajęcia miasta byłaby dla Rosjan tytanicznym wyzwaniem, nie mówiąc już o utrzymaniu okupacji" - zaznaczył ISW. Analitycy podkreślają, że zaciekłe walki o Charków to niejedyne ryzyko, przed którym staje dziś Ukraina. Niewykluczone, że Władimir Putin podejmie kolejną próbę zajęcia terenów wokół stolicy. W związku z tym ukraińscy decydenci planują również wzmocnić linie obrony w pobliżu Kijowa. Ciężkie walki i zagrożenie przerwaniem linii obronnych powoduje coraz głośniejsze nawoływania o kolejne fale mobilizacji w ukraińskim społeczeństwie. Wojskowi otwarcie mówią o potrzebie znacznego wzmocnienia osobowego jednostek i to w maksymalnie szybkim tempie. - Sytuacja, w której jedni walczą na pierwszej linii frontu, a inni wiodą spokojne życie, najwyraźniej dobiega końca - powiedział ukraińskiej stacji telewizyjnej Espresso rzecznik Ministerstwa Obrony Dmitrij Łazutkin. - Mając takiego wroga jak Rosja, cały kraj musi się zmobilizować - podkreślił. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!