Pierwszy krok wykonał premier Mateusz Morawiecki, który w pierwszym tygodniu tego roku - "jeszcze stosunkowo ostrożnie" - mówił o gotowości Polski do dostarczenia Ukrainie w ramach międzynarodowej koalicji kilku własnych czołgów leopard. Morawiecki i Duda naciskają na Berlin W połowie ubiegłego tygodnia prezydent RP Andrzej Duda powiedział, że Polska zdecydowała się przekazać Ukrainie kompanię leopardów. Jego wypowiedź miała "szczególnie symboliczną oprawę" ze względu na miejsce - we Lwowie w Ukrainie Zachodniej - podkreślił Veser. Komentator zwrócił uwagę, że Duda też uzależnił dostawę czołgów od powstania międzynarodowej koalicji. Jednak akcent postawiony został inaczej, gdyż polskie kierownictwo mówiło o intensywnych rozmowach o utworzeniu takiej koalicji. Kolejnym krokiem zdaniem "FAZ" była wizyta Morawieckiego w poniedziałek w Berlinie na zaproszenie klubu poselskiego CDU/CSU. Premier odniósł się do niemieckiej dyskusji o tym, że dostawa czołgów mogłaby doprowadzić do eskalacji konfliktu w Ukrainie. Przedstawiając kontrargumenty, Morawiecki powiedział - Porażka Ukrainy może być wstępem do trzeciej wojny światowej. Dostawa czołgów bez zgody Berlina? W środę Morawiecki poszedł dalej, sugerując, że Polska mogłaby w razie konieczności przekazać czołgi bez zgody Berlina. - Albo dostaniemy zgodę szybko, albo sami będziemy działać tak, jak będzie to konieczne - cytuje szefa polskiego rządu "FAZ". W podobnym tonie wypowiadali się też inni polscy politycy - pisze Veser powołując się na wiceministra spraw zagranicznych Pawła Jabłońskiego. Z jego wywiadu dla radia wynika, że w przypadku braku niemieckiej zgody Polska gotowa byłaby do nadzwyczajnych kroków, nawet gdyby ktoś "poczułby się z tego powodu obrażony". Veser zaznacza, że w krytycznych wobec Niemiec wypowiedziach polskich polityków brakuje "jaskrawych antyniemieckich akcentów", które są charakterystyczne dla przedstawicieli "narodowo-konserwatywnej partii rządowej PiS". Poseł PiS Radosław Fogiel zarzucił co prawda Niemcom, że niemiecka kalkulacja oparta jest na nadziei na powrót handlu tanim gazem z Rosją, a Niemcy muszą być stale "motywowani" i "naciskani", co jest irytujące i z punktu widzenia bezpieczeństwa Ukrainy niebezpieczne. Takie opinie mogłyby jednak równie dobrze pochodzić od polityków proeuropejskich partii, włącznie z Lewicą - zastrzega Veser. Redakcja Deutsche Welle PolskaJacek Lepiarz