Ukrainie brakuje pocisków artyleryjskich i przeciwlotniczych, a niezbędna pomoc z Europy i Stanów Zjednoczonych utknęła na etapie zatwierdzania - informuje Bloomberg. Według zachodnich urzędników raporty z linii frontu wskazują, że sytuacja staje się coraz trudniejsza, a siły Kijowa czasem ledwo powstrzymują Rosję. Zdaniem jednego z europejskich dyplomatów ostatnie fale rosyjskich ataków rakietowych pochłonęły życie dziesiątek mieszkańców Kijowa i innych miastach. Powodem jest ukraińska obrona powietrzna, która w dużej mierze opiera się na drogich sojuszniczych myśliwcach przechwytujących, które nie są w stanie zniszczyć tak wiele sprzętu wroga. Ukraińscy urzędnicy twierdzą, że będą kontynuować walkę z siłami rosyjskimi, nawet jeśli wsparcie nie nadejdzie. Ale jednak aby utrzymać "aktywną obronę", Ukraina będzie potrzebować stałych dostaw pocisków artyleryjskich i innej amunicji. Zachód ma jednak problemy z ich zapewnieniem. Ukrainie brakuje amunicji. Sojusznicy mają problem z dostawą Według rozmówców Bloomberga europejscy sojusznicy Kijowa nie będą w stanie dostarczyć miliona pocisków artyleryjskich, które obiecali dostarczyć do 1 marca. Z powodu ciągłych opóźnień w produkcji i obaw o wyczerpanie zapasów Ukraina może do tego czasu otrzymać 600 tys. sztuk. Informatorzy twierdzą, że ministrowie obrony, którzy spotkają się w środę w Brukseli, mogą spróbować połączyć dostawy, ale nadal nie osiągną ustalonego w zeszłym roku celu. Bloomberg informuje, że kryzys pojawia się w momencie, gdy ukraińscy dowódcy "finalizują plany utrzymania w tym roku blisko tysiąca kilometrów linii frontu, szukając słabych punktów w rosyjskiej obronie, ale nie próbując dokonać większego przełomu po tym, jak zeszłoroczna kontrofensywa przyniosła rozczarowujące osiągnięcia". Zachodni dyplomaci twierdzą również, że napięcia między prezydentem Wołodymyrem Zełenskim a jego głównodowodzącym Wałerijem Załużnym, wzrosły w miarę stagnacji na linii frontu - pisze Bloomberg. Według zachodnich urzędników siły rosyjskie są zbyt wyczerpane, aby osiągnąć znaczące sukcesy, chyba że obrona Ukrainy się załamie. Jak ostrzegają, wówczas Kreml może być zmuszony do zmobilizowania większej liczby żołnierzy. Ukraina odczuje brak wsparcia na wiosnę. "Będzie trudno utrzymać pozycje" Pakiet pomocowy z USA o wartości 60 mld dolarów "utknął w martwym punkcie". - Bez niego wszystko, co osiągnęli Ukraińcy będzie zagrożone - sugerował sekretarz stanu Anthony Blinken na wspólnej konferencji z sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem. Przywódcy Unii Europejskiej spotkają się w czwartek na nadzwyczajnym szczycie, aby spróbować przezwyciężyć opór węgierskiego rządu wobec pakietu dla Ukrainy w wysokości 50 mld euro. - Tak czy inaczej, UE zamierza zatwierdzić pomoc do końca lutego - mówi jeden z europejskich urzędników. - Nawet jeśli pomoc UE nadejdzie, brak amerykańskiego wsparcia będzie odczuwalny na polu bitwy przez ukraińskie wojska późną wiosną - cytuje zachodnich dyplomatów Bloomberg. Według zachodniego urzędnika Kijów zgromadził w ostatnich miesiącach pewne rezerwy kluczowej amunicji, ale to nie wystarczy, aby zrekompensować niedobór pocisków artyleryjskich. Estoński minister obrony Hanno Pevkura twierdzi, że ukraińskie wojska wystrzeliwują średnio tylko jedną trzecią pocisków więcej niż Rosjanie. Według estońskich szacunków Moskwa zamierza otrzymać około 4,5 mln pocisków z własnej produkcji oraz dostaw z Korei Północnej. Chociaż nowocześniejsze haubice i sprzęt celowniczy ukraińskiej armii nie wymagają tylu pocisków, aby zadać takie same obrażenia - różnicy nie da się całkowicie zniwelować - czytamy. Zdaniem Pevkura walki mogą nieco osłabnąć w ciągu najbliższych kilku miesięcy, a większa aktywność zostanie wznowiona w maju i czerwcu, kiedy ziemia wyschnie. Jak twierdzi, los pomocy UE i USA "stanie się wtedy jasny". - Jeśli do tego czasu nie znajdziemy rozwiązania, Ukrainie będzie niezwykle trudno utrzymać swoją pozycję - ostrzega estoński minister. Źródło: Bloomberg, Ukraińska Prawda *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!