W nocy z 13 na 14 lipca w mieście Kurczatow w obwodzie kurskim (na zachodzie Rosji - red.) rozbił się dron. Bezzałogowiec uszkodził jeden z budynków. Strona rosyjska podała, że był to ukraiński atak. Do incydentu doszło około cztery kilometry od elektrowni jądrowej. "Dron rozbił się w nocy w mieście Kurczatow. Na szczęście nikomu z mieszkańców nic się nie stało. Obiekty krytyczne nie zostały uszkodzone w wyniku jego upadku i późniejszej detonacji" - napisał na Telegramie gubernator obwodu kurskiego Roman Starowoit . Zacharowa oskarża Ukrainę o "nuklearny terroryzm" Zdarzenie skomentowała w sobotę rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa. "Zdecydowanie potępiamy nikczemne plany Ukrainy polegające na aktywnym użyciu metod terrorystycznych przeciwko rosyjskim elektrowniom jądrowym, co może doprowadzić do katastrofy nuklearnej na dużą skalę w Europie" - przekazała. Wezwała jednocześnie społeczność międzynarodową i kierownictwo Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej oraz ONZ, aby zwróciły szczególną uwagę na "nieodpowiedzialne zachowanie Kijowa". "Reżim w Kijowie wkroczył na ścieżkę terroryzmu, a prawdopodobnym celem ukraińskiej prowokacji dokonanej dronami 14 lipca była Elektrownia Jądrowa Kursk" - stwierdziła i dodała, że "'reżim w Kijowie' wkroczył na ścieżkę stosowania metod terroryzmu nuklearnego". Putin zwołał Radę Bezpieczeństwa Nie jest jasne co spowodowało upadek drona. Z relacji świadków ma wynikać, że zaczepił się o drzewa, zaś rosyjska propaganda podaje, że został zestrzelony. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedział, że "za każdym razem systemy obrony powietrznej demonstrowały swoją wysoką skuteczność". Kommersant.ru przypomniał, że "w piątek prezydent Rosji Władimir Putin odbył operacyjne spotkanie ze stałymi członkami Rady Bezpieczeństwa, którego jednym z tematów były dodatkowe środki ochrony obiektów krytycznych (m.in. elektrowni atomowych)".