Państwa bałtyckie wobec trwającej wojny na Ukrainie i wspólnej granicy z Rosją, podejmują kolejne kroki w celu uniezależnienia się od Moskwy. Ustawa przygotowana przez estoński parlament zakłada całkowitą konfiskatę rosyjskiego majątku na terenie kraju. Przejęte nieruchomości miałyby zostać przekazane Ukrainie. W tej sprawie wypowiedziała się rzeczniczka rosyjskiego MSZ Marija Zacharowa. - Oceniamy i uznamy wszelkie próby przejęcia rosyjskich aktywów za rażące naruszenie wszystkich znanych norm prawnych, jawną ingerencję w suwerenną własność - skomentowała, cytowana przez kremlowską agencję TASS. Podkreślała, że w przypadku wejścia w życie ustawy, doszłoby do "jawnej kradzieży i bandytyzmu". Taki scenariusz wiązałby się z reakcją Kremla. - Uderzymy tam, gdzie ich zaboli - mówiła Zacharowa. Zacharowa uderza w Estonię. Mówi o "skandalu korupcyjnym" - Idea wspomnianej ustawy wpisuje się w agresywną, antyrosyjską linię estońskiego rządu - dodała rzeczniczka, wskazując, że podobne plany powstają także w innych "nieprzyjaznych" Rosji stolicach. Według rzeczniczki rosyjskiego MSZ Estonia chce "narobić hałasu głośną historią". Celem - zdaniem Zacharowej - jest odwrócenie uwagi od "niedawnego skandalu korupcyjnego z udziałem jednej z prorządowych organizacji pozarządowych". - Jak się okazało, (organizacja) sprzeniewierzyła wielomilionowe darowizny na rzecz reżimu w Kijowie - zaznaczyła. W jej opinii zebrane pieniądze " trafiły do kieszeni osób prywatnych". *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!