- Czego się najbardziej boją? To bardzo proste, dwóch rzeczy. Po pierwsze to zmiana reżimu w Moskwie. Po drugie to fragmentaryzacja albo rozpad Federacji Rosyjskiej. Dlatego, żeby temu zapobiec, Rosja prowadzi taką politykę, jak dziś - powiedział Skibicki, cytowany w piątek przez HUR. Jak dodał, zadaniem Rosji w wojnie przeciwko Ukrainie na przyszły rok pozostaje dojście do granic administracyjnych obwodu donieckiego i ługańskiego oraz utrzymanie kontroli nad okupowanymi terytoriami ukraińskimi. Skibicki wskazał, że cele Putina nie zostały osiągnięte ani w 2022, ani w 2023 roku. - Po prostu przenosi je na następny rok - stwierdził. Strategicznym zadaniem dla Ukrainy pozostaje wyzwolenie wszystkich zajętych przez stronę rosyjską terytoriów - dodał. Wojna w Ukrainie. Europejscy urzędnicy o "czarnym scenariuszu" "Sojusznicy Ukrainy rozważają coś, czego nie chcieli wyobrażać sobie od początku rosyjskiej inwazji: Władimir Putin może wygrać" - informują dziennikarze Bloomberga. Wątpliwości europejskich urzędników pojawiają się w związku z wstrzymaniem krytycznej pomocy dla Kijowa - zarówno ze strony USA, jak i Unii Europejskiej. Artykuł Bloomberga sprzed kilku dni zatytułowany jest: "Co jeśli Putin wygra? Sojusznicy USA obawiają się porażki, gdy pomoc dla Ukrainy stoi w miejscu". Dziennikarze wskazują, że przez polityczne spory w Waszyngtonie i Brukseli utknęło ponad 110 miliardów dolarów, które miał otrzymać Kijów. W rezultacie europejscy urzędnicy zaczynają zastanawiać się nad konsekwencjami "czarnego scenariusza". Anonimowi rozmówcy wskazują, że w przypadku "wygranej" Putina sojusznicy USA zaczną wątpić w wiarygodność obietnic Waszyngtonu. Źródła dodają, że reperkusje mogą być w tym przypadku "głębsze", niż po wycofaniu się sił USA z Afganistanu w 2021 r. Jednocześnie nie bierze się pod uwagę scenariusza zakładającego zwycięstwo Donalda Trumpa w wyborach. Nowy prezydent USA może spełnić swoje obietnice, o wycofaniu się z głównych sojuszy, by następnie "dogadać się" z Putinem bez uwzględnienia UE. Taką wersję wydarzeń zarysował w rozmowie z portalem Seznam Zprávy prezydent Czech Petr Pavel. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!