- Dzwonią z rosyjskich numerów, wysyłają wiadomości na Telegramie, WhatsApp i innych komunikatorach z groźbami. Trwa to od około miesiąca. Mówią nam, że nasi mężowie nie żyją - mówiła Julia Fedosiuk. Grożą mi, że rzekomo "dotarli do mojego męża i że dotrą do mnie". Według niej, do innych krewnych obrońców trafiają podobne wiadomości i telefony z pogróżkami. Między innymi do Kateryny, żony dowódcy pułku Azowa Denysa Prokopenko. Telefony do rodzin obrońców Azowstalu Kobiety nie poszły na policję, ponieważ nie widzą w tym sensu - pisze Ukraińska Prawda. Fedosiuk poinformowała też, że 5 czerwca jej mąż zadzwonił do swojej mamy Tetiany, bo miał możliwość wykonania jednego telefonu i po tej rozmowie przedstawiciele mediów znajdujących się pod kontrolą bojowników samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej zaczęli dzwonić do Tetiany Fedosiuk. Mówili po ukraińsku i prosili o komentarz. Według żony obrońcy jego matka jest jednak "kobietą dobrze przygotowaną", więc od razu zakończyła rozmowę. Fedosiuk zauważyła, że numeru telefonu Tetiany nie można znaleźć nigdzie w internecie, więc zakłada, że mógł on zostać przekazany "mediom" okupantów przez rosyjskie siły bezpieczeństwa, które przetrzymują ukraińskich żołnierzy. Wiele telefonów z nieznanych numerów Powiedziała też, że w ciągu ostatniego tygodnia otrzymywała wiele telefonów z nieznanych numerów z pytaniem, co sądzi o ukraińskim rządzie, podczas gdy jej mąż jest przetrzymywany na terytorium niekontrolowanym przez Ukrainę. - Prawdopodobnie oczekiwali ode mnie krytyki rządu. Ale nie dałem im żadnych komentarzy. Ufam władzom ukraińskim i mam nadzieję, że zrobią wszystko, co możliwe, aby uwolnić naszych ludzi - podkreśliła.