Funkcjonariusze policji i Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB) przeszukali mieszkanie Jewgienija Rojzmana, a także siedzibę jego fundacji i należące do opozycjonisty muzeum w Jekaterynburgu. Zatrzymanemu odebrano telefon i paszport zagraniczny, uprawniający do wyjazdu z kraju - czytamy na łamach portalu Radia Swoboda. Jak powiadomił opozycyjny kanał na Telegramie ''Możem objasnit'', od 24 lutego, czyli początku inwazji Kremla na Ukrainę, Rojzman w ostrym tonie krytykował rosyjską agresję na sąsiedni kraj. Radio Swoboda podkreśliło, że były mer był już trzykrotnie karany administracyjnie za wypowiedzi na temat wojny. "Osoby doszukujące się nazistów w Ukrainie to idioci" Opozycjonista w pierwszym dniu konfliktu oświadczył, że "decyzja o najeździe na Ukrainę to zdrada naszych braci i własnego kraju". W kolejnych miesiącach podkreślał, że inwazja jest "najbardziej podłą, haniebną i niesprawiedliwą wojną w historii Rosji", a osoby doszukujące się na Ukrainie rządów "nazistów" to "prawdziwi idioci". - Nie będę odżegnywał się od tych słów nawet na Sądzie Ostatecznym - deklarował. Rojzman pełnił funkcję mera Jekaterynburga w latach 2013-18. Wcześniej, od 2003 do 2007 roku, był deputowanym do rosyjskiej Dumy Państwowej (niższej izby parlamentu), a pod koniec lat 90. zaangażował się w walkę z narkomanią jako jeden z założycieli fundacji Miasto bez Narkotyków.