Na spotkaniu z ambasadorami RP uczestniczącymi w dorocznej naradzie organizowanej przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych, prezydent Andrzej Duda poruszył kwestie sankcji wymierzonych w Rosję i rozmów z Moskwą. - Uważam, że sankcje powinny być utrzymane dotąd, aż Ukraina nie powie, że można je zdjąć - Ukraina, która została napadnięta - mówił Andrzej Duda. Putin porównał się do cara. Ekspertka tłumaczy, jaki jest jego cel - Jeśli Ukraina powie, że można zdjąć sankcje, bo wraca normalność, a Ukraina też miała przecież swoje poważne interesy z Rosją, to dopiero wtedy wspólnota Zachodu powinna myśleć poważnie o zdjęciu sankcji. A dopóki nie, to te sankcje trzeba zwiększać - podkreślił prezydent. "Trzeba tak dokręcić śrubę, by Putin prosił o rozmowę" Duda stwierdził też, że "argumenty zwolenników na rzecz większej autonomii strategicznej Europy przegrywają w zderzeniu z twardą rzeczywistością agresji". - Pomysłowi nie pomagają też wahania naszych zachodnioeuropejskich partnerów w kwestii wojskowej pomocy dla Ukrainy i przedwczesna gotowość do rozmów z Moskwą, gdy takiej woli nie ujawniają władze w Kijowie - mówił prezydent. Media spekulują o następcy Putina. Chętnych nie brakuje Prezydent zaznaczył, że nie chodzi o to, aby w ogóle nie rozmawiać z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. - Ale chodzi o to, by Władimir Putin chciał rozmawiać, a nie, by europejscy liderzy prosili agresora o rozmowę - mówił. - Trzeba tak dokręcić śrubę, tak pomóc Ukrainie, by to Władimir Putin prosił o rozmowę - powiedział prezydent do ambasadorów.