30 września na Słowacji odbędą się przyspieszone wybory parlamentarne. Ekspert w dziedzinie słowackiej polityki Alexander Duleba wskazuje, że ok. 30 proc. Słowaków ciągle nie ma jasnego stanowiska, na kogo odda swój głos. Prawdopodobnym jest, że do władzy wróci premier z 10-letnim stażem, czyli Robert Fico. Jego lewicowo-narodowa partia SMER zaostrzyła kurs. Ewentualne dojście do władzy może spowodować zmianę polityki wobec Ukrainy. Słowacja: Odliczanie do dnia wyborów. Robert Fico może wrócić do władzy Padają głosy, że Słowacja pod wodzą byłego szefa rządu może stać się "drugimi Węgrami" na arenie międzynarodowej. Fico zradykalizował swój przekaz - wytyka błędy Brukseli, przyjął pozycję eurosceptyka oraz podważa zasadność dostarczania broni dla walczącej Ukrainy. Duleba w wywiadzie dla portalu Europejska Prawda podkreślił różnice między Budapesztem a Bratysławą. Wskazał, że SMER nie jest partią monopolistyczną na wzór Fideszu, a sam naród słowacki ma doświadczenia czasu rządów autorytarnego premiera Vladimíra Mečiara. Z drugiej strony Robert Fico ma zdolność stworzenia koalicji z partią byłego premiera Petera Pellegriniego (Głos - Socjalna Demokracja) oraz nacjonalistycznym i skrajnym ugrupowaniem Republika. Słowacja może zmienić swoje stanowisko w kwestii ukraińskiej. Opozycyjne ugrupowania, w tym SMER, zdają się wyczuwać narastającą niepewność Słowaków w sprawie wojny. Oficjalnie Robert Fico wzywa do pokoju i zaprzestania działań zbrojnych, co współgra z hasłem niedostarczania Ukrainie broni. Słowacja może być "drugimi Węgrami?". Ekspert zabrał głos Alexander Duleba twierdzi, że Słowacja rządzona przez Fico nie podąży śladem Viktora Orbana i jego "prorosyjskości". Bratysława "ucichnie, unikając wypowiedzi i działań wspierających Kijów". - Robert Fico chce być dobry w oczach wyborców, więc będzie mówił jedno, a tak naprawdę robił coś zupełnie innego - zaznaczył ekspert. Antyukraińskie nastroje potencjalnego szefa rządu Słowacji mają mieć swoje źródło w nieudanych negocjacjach ze stycznia 2009 r. z ówczesną premier Ukrainy Julią Tymoszenko. Słowacja miała ponieść ogromne straty rzędu 100 mln euro w związku z wojną gazową między Moskwą i Kijowem. Tymoszenko natomiast najpierw kazała mu czekać trzy godziny na spotkanie, a następnie po 15 minutach rozmowy odpowiedzieć, że nie może pomóc. Pytanie brzmi, czy osobista uraza może zostać wyparta przez pragmatyzm? Sytuacja za naszą południową granicą jest rozwojowa. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!