Pierwsze informacje o fortyfikacjach widmo w obwodzie kurskim, tuż przy granicy z Ukrainą, pojawiły się już w połowie sierpnia. Interia informowała wtedy, że budowa umocnień kosztować miała 10 miliardów rubli i została przeprowadzona przy współpracy z rosyjskim ministerstwem obrony. Już wtedy problemem było jednak to, że wykończone barykady stały puste i jedynie "pozorowały", że granica jest dobrze chroniona. Jeszcze większą uwagę przykuwała jakość fortyfikacji widocznych na prezentowanych przez ukraińskie Centrum Narodowego Sprzeciwu zdjęciach. Można było ujrzeć na nich systemy, które wciąż były niewykończone. Co więcej, niektóre wyglądały wręcz na już zniszczone. Jak się okazuje, organizacja przez niespełna dwa miesiące wciąż interesowała się podejrzaną rosyjską inwestycją i zbierała na jej temat nowe informacje. Te ujawniono w sprawozdaniu z 3 października. Sprawdź, jak przebiega wojna w Ukrainie. Czytaj raport Ukraina - Rosja. Rosja. Zdefraudował miliony rubli. FSB chce, by się podzielił Z opublikowanego raportu wynika, że regionalna Federalna Służba Bezpieczeństwa zaczęła ścigać w sprawie gubernatora obwodu Romana Starowojta, który jeszcze w sierpniu zapowiadał budowę trzeciego pasa umocnień. Ten miał zostać oddany do użytku 5 listopada. Tymczasem urzędnik został oskarżony o defraudację miliardów rubli i budowę "fałszywych umocnień". Centrum Narodowego Oporu donosi, że stało się tak, bo pomiędzy Starowojtem a FSB doszło do konfliktu. Dlaczego? Rzekomo przez brak łapówek. Teraz Starowojt podobno szuka wsparcia w samej Moskwie. Ma wykorzystywać swoje powiązania i kontakty oraz robi wszystko, by uniknąć zarzutów i sprawy karnej. Tymczasem, co najbardziej zaskakujące, funkcjonariusze FSB grożą, że postępowanie karne zostanie wszczęte, jeśli gubernator nie podzieli się z nimi skradzionymi środkami. Źródło: Ukraińskie Centrum Narodowego Oporu *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!