W opublikowanym w czwartek raporcie Amnesty International zarzuca wojsku ukraińskiemu łamanie prawa konfliktów zbrojnych poprzez rozmieszczanie sprzętu i uzbrojenia w szkołach, szpitalach i dzielnicach mieszkalnych oraz przeprowadzanie ataków z gęsto zaludnionych terenów. Mychajło Podolak: Amnesty International bierze udział w propagandowej kampanii Na oskarżenia AI zareagował m.in. doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak, który na Twitterze napisał: "Dziś Moskwa próbuje zdyskredytować Siły Zbrojne Ukrainy w oczach społeczeństw zachodnich". Dodał także, że organizacja "bierze udział w dezinformacyjnej i propagandowej kampanii". Podolak: Amnesty International uczestniczy w kampanii dezinformacyjnej Sekretarz generalna AI: Popieramy wszystkie ofiary Sekretarz generalna AI Agnès Callamard najpierw napisała na Twitterze w odniesieniu do raportu, że "Amnesty International niestrudzenie dokumentowała rosyjską agresję i zbrodnie wojenne w Ukrainie, dziś informujemy o taktyce Ukrainy zagrażającej ludności cywilnej. Tym, którzy nas atakują, zarzucając uprzedzenia wobec Ukrainy, mówię: zapoznajcie się z efektami naszej pracy. Popieramy wszystkie ofiary. Bezstronnie". Kilka godzin później opublikowała nowy wpis, w którym stwierdziła, że "trolle w ukraińskich i rosyjskich mediach społecznościowych atakują śledztwa Amnesty International. To jest propaganda wojenna i dezinformacja. To nie zmieni naszej bezstronności i nie zmieni faktów". Dmytro Kułeba: Sekretarz generalna nazwała mnie "trollem" Na te zarzuty odpowiedział szef MSZ Ukrainy Dmytro Kułeba. "Sekretarz generalna nazwała mnie 'trollem', ale to nie powstrzyma mnie przed mówieniem, że ich raport zniekształca rzeczywistość, wskazuje na fałszywy znak moralnej równości między agresorem i ofiarą oraz wspiera dezinformację Rosji. To fałszywa 'neutralność', a nie prawdomówność" - czytamy.