"Pseudoukraińskie wściekłe kundle o rosyjskich nazwiskach, krztusząc się toksyczną śliną, deklarują, że ich wróg znajduje się w granicach Rosji, od zachodu po Władywostok. Wścieklizna nie ma lekarstwa" - napisał na Telegramie były prezydent, a obecnie wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej Dmitrij Miedwiediew. We wpisie stwierdził też, że Rosjanom jest o wiele trudniej, bo "wróg okopał się nie tylko w guberni kijowskiej naszej rodzimej Małej Rusi, ale znajduje się w Europie, Ameryce Północnej, Japonii, Australii, Nowej Zelandii i wielu innych współczesnych miejscach zaprzysiężonych przez nazistów". Na koniec postraszył bronią opartą na nowych zasadach: "zwiększamy produkcję najpotężniejszych środków zniszczenia. W tym tych opartych na nowych zasadach". Ostre komentarze Miedwiediewa Miedwiediew regularnie wypowiada się w mediach i jest jednym z najostrzejszych komentatorów wojny w Ukrainie. W sierpniu zaprzeczał, by Rosja miała prowadzić ostrzał elektrowni jądrowej w Zaporożu. O działania, których skutki mogły być katastrofalne dla całego świata, oskarżał Ukraińców, których nazywa "kijowskimi szumowinami". W listopadzie ostrzegał natomiast NATO, że jeżeli Sojusz zaopatrzy Ukrainę w systemy obronne Patriot oraz personel do ich obsługiwania, to Rosja odpowie. "Natychmiast staną się uzasadnionym celem ataków" rosyjskich sił zbrojnych - dodał.Czytaj także: Zmiany na Kremlu? "Dmitrij Miedwiediew chce stworzyć nową partię"