- Bardzo jasno powiedzieliśmy Ukraińcom, że nie umożliwiamy, ani nie zachęcamy do ataków poza ich granicami, ale myślę, że warto przypomnieć wszystkim, że to Rosja rozpoczęła tę wojnę; że to Rosja kontynuuje ataki na cywilów na Ukrainie. (...) Więc do Ukrainy należy decyzja, jak prowadzić swoje operacje wojskowe - powiedział Miller podczas briefingu prasowego, zapytany o ataki rosyjskich formacji walczących po stronie Ukrainy na region przygraniczny w rosyjskim obwodzie biełgorodzkim. Z materiałów zamieszczonych w mediach społecznościowych wynika, że dywersanci korzystali w swoim najeździe z amerykańskiego sprzętu, w tym pojazdów Humvee i MaxxPro. Zgoda na F-16 bez zmian Pytany o to, czy incydent wpłynie na ogłoszoną wcześniej decyzję o zgodzie na transfer F-16 do Ukrainy, Miller zasugerował, że nie wpłynie, dodając, że sprawa samolotów jest dla USA priorytetem. Jednocześnie stwierdził, że nie może powiedzieć, kiedy do przekazania maszyn dojdzie i jakie kraje wezmą w tym udział. Ogłaszając zgodę w Hiroszimie prezydent Biden powiedział, że uzyskał od prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego obietnicę, że samoloty nie będą wykorzystywane do ataków na terytorium Rosji. W Biełgorodzie zaatakowali obywatele Rosji W sieci opublikowano w poniedziałek zdjęcia i nagrania, przedstawiające walki na terenie Biełgorodu oraz w pobliskich miejscowościach. Działania to najnowsza odsłona wojny na Ukrainie, która nieprzerwanie toczy się od 24 lutego ubiegłego roku. Z doniesień wynika, że w akcji udział biorą helikoptery, czołgi i artyleria. Jak wynika z danych wywiadu wojskowego Ukrainy, za dywersję w Rosji odpowiadają dwie organizacje: "Rosyjski Korpus Ochotniczy" i "Legion Wolności Rosji", składające się z obywateli Federacji Rosyjskiej. Biełgorod. Ukraina: Nie mamy z tym nic wspólnego Głos w sprawie działań w Biełgorodzie zabrał doradca prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. Na Twitterze napisał on, że Kijów przygląda się sprawie, jednak "nie ma z tym nic wspólnego". "Ukraina z zainteresowaniem obserwuje wydarzenia w obszarze Biełgorodu w Rosji i bada sytuację, ale nie ma z tym nic wspólnego" - podkreślił we wpisie na Twitterze Mychajło Podolak. Dalej we wpisie zaznaczył, że naturalnym dla reżimów totalitarnych jest to, że "dokręcanie śruby społeczeństwu powoduje reakcje podziemnych ruchów partyzanckich".Reklama